Mieli przygotowane folie do owinięcia zwłok, łopaty do ich zakopania i wybrane miejsce "pochówku”. Plan nie wyszedł, bo ofiara uciekła, zanim zdążyli ją zakatować młotkiem. Wczoraj zostali oskarżeni o usiłowanie zabójstwa.
– Zbrodnia była szczegółowo zaplanowana – mówi Dorota Brzozowska-Fałek, zastępca prokuratora rejonowego Lublin-Północ.
– Oskarżeni przygotowali przedmioty, które miały ułatwić popełnienie morderstwa i zatrzeć ślady. Podzielili między siebie role.
Początkowo Karina Z. i jej przyjaciel zastanawiali się nad kilkoma scenariuszami. W końcu ustalili, że swą ofiarę zabiją młotkiem w samochodzie, a zwłoki zakopią. Pod koniec września ub. roku kupili w markecie OBI dwa młotki pokryte gumą. Ważyły po ponad półtora kilograma.
Zaopatrzyli się w łopaty, folie i sznurki. Wybrali miejsce, gdzie ciało miało zostać zakopane. Prokuratura nie podaje gdzie.
28 października ub. roku Paweł G. podjechał autem pod dom byłego męża swojej kochanki. Miał fałszywe tablice rejestracyjne. Z siedzenia przy kierowcy usunął zagłówek. Chodziło o to, żeby nie przeszkadzał w zadawaniu ciosów młotkiem przez Karinę Z. Kobieta ukryła się na tylnych siedzeniach. Fotele przykryte były folią, by nie zabrudziły się krwią ofiary.
Paweł G. zaproponował Krzysztofowi B. podwiezienie do pracy. Nie ujechali daleko. Nagle Karina Z. zadała byłemu mężowi co najmniej trzy ciosy młotkiem w głowę.
Paweł G. zatrzymał auto i usiłował przytrzymywać ofiarę. To właśnie wtedy Krzysztof B. zdołał uciec. Zawiadomił policję. W szpitalu okazało się, że odniósł jedynie powierzchowne obrażenia głowy.
Po ucieczce niedoszłej ofiary Karina Z i Paweł G. usiłowali zacierać ślady. Wyrzucili młotki do kontenera. Paweł G. pojechał do myjni samochodowej. Wkrótce obydwoje zostali zatrzymali przez policjantów. W areszcie przebywają do dzisiaj.
Prokuratura oskarżyła Karinę Z. i Pawła G. o usiłowanie zabójstwa. – Z zebranych dowodów jednoznacznie wynika, że mieli zamiar zabić swą ofiarę – dodaje prokurator Brzozowska-Fałek.
Kochankowie przyznali się do winy, choć w nieco odmienny sposób przedstawiają własny udział w zbrodni. Grozi im dożywocie.