Pan Paweł w nocy z niedzieli na poniedziałek przywiózł rodzącą żonę do szpitala przy Jaczewskiego w Lublinie. Ale na porodówce zabrakło miejsc.
- W końcu żonę przyjęto, bo lekarze ocenili, że zanim nasze dziecko przyjdzie na świat, na oddziale powinno się zwolnić łóżko. Uważam to za szczęśliwy zbieg okoliczności - opowiada świeżo upieczony tata.
O podobnym szczęściu może mówić Marzena Weśniuk, która dziesięć dni temu przy Staszica urodziła swoje pierwsze dziecko, synka Roberta.
Szpitale w całym regionie nie ukrywają, że o miejsce na oddziale położniczym nie jest łatwo. Tylko w Lublinie ubiegły rok był rekordowy pod względem liczy urodzeń, a statystyki ciągle pną się do góry.
- Mamy nadkomplet pacjentek - przyznaje prof. Marian Semczuk, szef Kliniki Położnictwa i Patologii Ciąży w lubelskim szpitalu przy ul. Staszica. - Np. dzisiaj (w czwartek - przyp. red.) na pewno nie jesteśmy w stanie przyjąć żadnej pacjentki. To także dlatego, że do Lublina przyjeżdżają rodzić pacjentki z całego makroregionu, pomijając po drodze mniejsze szpitale. Tymczasem do nas powinny trafiać głównie skomplikowane przypadki.
Podoba sytuacja jest na oddziałach położniczych w szpitalach przy Jaczewskiego i al. Kraśnickiej.
- Mamy pełne obłożenie. Musimy stale coś przestawiać, żeby pomieścić wszystkie chętne do rodzenia u nas pacjentki - przyznaje Anna Zmysłowska, zastępca dyrektora ds. medycznych szpitala przy al. Kraśnickiej.
Prof. Jan Oleszczuk, kierownik kliniki położniczej w szpitalu przy Jaczewskiego i wojewódzki konsultant ds. ginekologii i położnictwa mówi, że już od kilku lat, rokrocznie, rodzi się coraz więcej dzieci.
- Po pierwsze, teraz rodzą kobiety z wyżu demograficznego sprzed 20 lat. Po drugie, wyraźnie widać, że zaczyna się zmieniać model rodziny. Do niedawna standardem było dwa plus jeden. Teraz norma to dwa plus dwa, a tylko patrzeć, jak będzie dwa plus trzy - prognozuje prof. Oleszczuk.
Na brak pacjentek nie narzekają także szpitale w regionie.
- Wzrost liczby pacjentek na pewno jest, choćby w porównaniu z ubiegłym rokiem - mówi Waldemar Dziki, ginekolog-położnik ze szpitala im. Jana Pawła II w Zamościu.
W samym tylko Urzędzie Stanu Cywilnego w Lublinie od początku tego roku zarejestrowano o 100 maluchów więcej niż w tym samym okresie w poprzednim roku.
- Rekordowy był rok 2007, kiedy to mieliśmy największą liczbę urodzeń od 1946 r. A wszystko wskazuje na to, że w tym roku znów pobijemy rekord - mówi Andrzej Marciniak, kierownik USC w Lublinie.