Pierwsi chętni pojawili się w niedzielę w nocy. Rano przed Lubelską Fundacją Rozwoju było blisko dwudziestu przedsiębiorców. Składali wnioski o unijne pieniądze na tzw. e-usługi. Każdy może dostać nawet 850 tys. zł. Liczy się kolejność zgłoszeń.
– Przez całą noc sprawdzaliśmy ze znajomymi, jak wygląda sytuacja – mówi Jędrzej Cytawa, architekt z Lublina. – Na szczęście rano udało się bez problemów złożyć wniosek. Staram się o dotację na uruchomienie inteligentnej platformy internetowej, dla wykonawców budowlanych. Chodzi o system, który pomógłby w sprawdzeniu wiarygodności firm. Potrzebuję blisko miliona złotych.
Pieniądze pochodzą z programu operacyjnego Innowacyjna Gospodarka. W całym kraju do podziału jest 135 mln zł. Wnioski z wszystkich regionów trafiają w tym samym czasie do jednego systemu. Liczy się kolejność ich wprowadzenia.
– Stąd kolejki, chociaż czas złożenia wniosku nie gwarantuje przyznania dotacji – mówi Dominika Kondracka z Lubelskiej Fundacji rozwoju. – Projekty muszą jeszcze przejść ocenę formalną i merytoryczną. Natomiast, jeśli będzie np. kilka projektów z tą samą ilością punktów, liczy się kolejność zgłoszenia.
W Lublinie nabór ma potrwać do czwartku. Nie jest wykluczone, że zakończy się wcześniej. Wartość wszystkich wniosków musiałaby wówczas przekroczyć 130 proc. puli przewidzianej w programie.
O pieniądze mogą się ubiegać drobni przedsiębiorcy, którzy działają nie dłużej niż rok. Wysokość unijnego wsparcia może sięgnąć 85 proc. wydatków. Resztę trzeba wyłożyć z własnej kieszeni. Górna granica wartości projektu to milion złotych.
Co ważne, nie każdy internetowy biznes może liczyć na wsparcie. Liczy się dobry pomysł.
– Chodzi o innowacyjne usługi – dodaje Kondracka. – Zwykły sklep internetowy się nie kwalifikuje. Jeśli zgłosiło się mało osób, to pewnie brakuje odpowiednich pomysłów. Poza tym nie wszyscy przedsiębiorcy wiedzą o możliwości uzyskania wsparcia.
Potwierdzają to statystyki. W poprzednich naborach do LFR złożono zaledwie 80 wniosków. Podpisano 10 umów. Reszta projektów odpadła. Jak przyznają w Fundacji, większość pomysłów nie była dostatecznie innowacyjna.
Fundacja szacuje, że trwającym konkursie może wpływać najwyżej kilkadziesiąt wniosków dziennie. Za cztery miesiące przedsiębiorcy dowiedzą się ,czy otrzymali wsparcie.