Piotr Kowalczyk ze Wspólnego Lublina rezygnuje ze starań o prezydenturę, ale nie z zamiaru pozostania przewodniczącym lubelskiej rady. Jego byli już konkurenci nie szczędzą mu cierpkich słów.
Później w jednym z sondaży Krzysztof Żuk otrzymał 49 proc. poparcia. - Wspólny Lublin, w tym oczywiście ja jako lider i założyciel, postanowiliśmy, że te wybory samorządowe dobrze byłoby zakończyć 16 listopada, zarówno na szczeblu Rady Miasta, jak i prezydenckim - oświadczył w czwartek Kowalczyk na wspólnej z Żukiem konferencji prasowej.
- Przyjmuję oczywiście deklarację programową Wspólnego Lublina jako swoją własną - stwierdza Krzysztof Żuk, który jest teraz kandydatem nie tylko PO, ale i Wspólnego Lublina. Dodaje, że po wyborach widzi Kowalczyka ponownie w roli przewodniczącego Rady Miasta, a sam Kowalczyk zapowiada, że właśnie o tę funkcję będzie się ubiegać.
Na reakcję politycznych konkurentów nie trzeba było długo czekać. - Wyrażam szczere ubolewanie, że przez tyle tygodni ja i Państwo byliśmy okłamywani przez Pana Piotra Kowalczyka, utwierdzającego nas w przekonaniu o milowych różnicach programowych pomiędzy Wspólnym Lublinem, a postulatami Platformy Obywatelskiej - stwierdziła w specjalnym oświadczeniu Dorota Polz-Gruszka. - Z drugiej jednak strony od początku uważałam, że asystent nie może być konkurentem dla swojego szefa. Zachowanie Pana Piotra Kowalczyka udowodniło jednoznacznie, jak bardzo kłamliwe jest hasło wyborcze Wspólnego Lublina - bez polityki.
W podobnym tonie sprawę komentuje Sylwester Tułajew, lider opozycyjnego PiS w lubelskiej Radzie Miasta. Na portalu Facebook stwierdza, że Kowalczyk stchórzył. - Piotr Kowalczyk i Wspólny Lublin zupełnie utracili wiarygodność. To zamaskowana Platforma Obywatelska - pisze Tułajew.