Kuria zamojsko-lubaczowska nie zapłaci milionowego zadośćuczynienia dziewczynkom molestowanym przez księdza Stanisława G. O przeprosiny i taką kwotę wystąpił pełnomocnik rodzin ofiar byłego proboszcza parafii w Kalinówce.
Ksiądz Stanisław G. uczył religii w jednej ze szkół podstawowych. Dwa lata temu uczennica klasy trzeciej wyznała rodzicom, że ksiądz ją molestował. Ruszyło drobiazgowe śledztwo. Śledczy ustalili, że ofiar było więcej. Ks. Stanisław G. miał zarówno w kościele, jak i w szkole – w trakcie przygotowań do I komunii świętej – obmacywać uczennice, całować i wkładać im ręce pod bieliznę.
W prawomocnym wyroku sąd zakazał Stanisławowi G. kontaktu z pokrzywdzonymi i zbliżania się do nich na mniej niż 50 metrów oraz skazał go na 3 lata bezwzględnego więzienia. W połowie października ksiądz stawił się w Zakładzie Karnym w Hrubieszowie.
W ubiegłym miesiącu pełnomocnik rodzin ofiar księdza molestującego dziewczynki wystąpił z wnioskiem o przeprosiny oraz zapłatę w sumie 1 mln zł zadośćuczynienia za doznane krzywdy. Adresatami pisma byli ks. Stanisław G., parafia w Kalinówce (gm. Skierbieszów), gdzie G. był proboszczem oraz diecezja zamojsko-lubaczowska.
W reakcji na to pismo dwa tygodnie temu kuria opublikowała przeprosiny na swojej stronie internetowej: – Biskup diecezjalny (...) wyraża współczucie i solidarność z osobami pokrzywdzonymi oraz głębokie ubolewanie z powodu zła wyrządzonego przez osobę duchowną – napisał ks. Michał Maciołek, rzecznik Kurii Zamojsko-Lubaczowskiej dodając, że do diecezji dotarło roszczenie „dotyczące zapłaty za czyny, których dopuścił się skazany duchowny”. Nie wyjawił jednak, jaką decyzje w tej sprawie podjęto.
Dziś wiadomo już, że zwierzchnicy księdza Stanisława G. nie poczuwają się do obowiązku finansowego zadośćuczynienia ofiarom.
– Z odpowiedzi otrzymanej od kurii wynika, że odrzuciła nasze żądania i nie zapłaci odszkodowania – przyznaje mecenas Jarosław Głuchowski, pełnomocnik rodzin ofiar ks. Stanisława G., współpracujący z Fundacją „Nie lękajcie się”, która wspiera ofiary molestowania.
Rodziny czekają teraz na kolejne listy. Po ich otrzymaniu zdecydują, czy występować w tej sprawie na drogę powództwa cywilnego.