Niemiecki historyk przywiózł z Berlina do Lublina dwie, XIX-wieczne książki. Choć ich losów pewnie nigdy nie poznamy, łączy je jedno. Obie mają związek z biblioteką przedwojennej uczelni, Jesziwy Chachmej Lublin. Właśnie, po blisko 80. latach nieobecności, wróciły na półkę w gmachu przy ul. Lubartowskiej.
W 1930 roku otwarto w Lublinie Lubelską Szkołę Mędrców. Założoną przez rabina Majera Jehudę Szapirę, największą wówczas talmudyczną uczelnię na świecie. Jak każda uczelnia, także jesziwa miała bibliotekę. Choć nie przetrwały do naszych czasów jej katalogi, specjaliści szacują, że we wrześniu 1939 roku księgozbiór mógł liczyć od kilkunastu do nawet kilkudziesięciu tysięcy woluminów, w tym bezcennych i niezwykle rzadkich starodruków.
Zachowały się fotografie na których widać głównie młodych mężczyzn siedzących przy stole i pochylonych nad lekturą. Za plecami mają rzędy półek ciasno wypełnionych książkami. Na innych, w szerszym planie można zobaczyć pomieszczenie, w którym jedyną wolną przestrzenią bez książek, są drzwi. A to była tylko czytelnia, nie biblioteczne magazyny.
Tak jak obszerny gmach Jesziwy Chachmej Lublin powstał ze składek tysięcy Żydów niemal z całego świata, tak samo zgromadzono bibliotekę.
– Komitety zawiązywane w całej Polsce przekazywały do Lublina tysiące książek, pochodzących od instytucji i prywatnych ofiarodawców. Po śmierci Szapiry trafił tu jego prywatny księgozbiór. Pod koniec lat 30. ubiegłego wieku, była to jedna z największych i najcenniejszych religijnych żydowskich bibliotek w Polsce – mówi Piotr Nazaruk z Ośrodka Brama Grodzka – Teatr NN, który jest kuratorem wirtualnego projektu Cyfrowa Biblioteka Jesziwy, w ramach którego odtwarza księgozbiór przedwojennej uczelni. Ale przede wszystkim przyczynił się do bardzo symbolicznego i rzeczywistego powrotu dwóch książek z ówczesnego księgozbioru.
Ogień i dokumenty
Losy wielkiej biblioteki z ul. Lubartowskiej to jedna z największych zagadek w powojennej historii Lublina. Zwłaszcza, że były przekazy mówiące o zniszczeniu cennych woluminów w czasie wojny. Niemcy mieli je unicestwić w płonącym wiele godzin ogniu.
– Wydaje się pewne, że biblioteka nie została przez Niemców zniszczona, ale raczej dokładnie zabezpieczona, przygotowana do transportu i, częściowo lub w całości, porzucona ze względu na postępującą ofensywę wojsk radzieckich. Wielu badaczy od dawna brało tę możliwość pod uwagę, pytaniem pozostawało jednak, co stało się z księgozbiorem, który w 1945 roku wciąż znajdował się w Lublinie – dodaje Nazaruk, który odszukał powojenne informacje, mówiące o 40 tysiącach książek z jesziwy przechowywanych w gmachu biblioteki im. Łopacińskiego przy ul. Narutowicza, później wywiezionych do Warszawy.
Zadał sobie trud sprawdzenia ponad sześciuset starodruków biblioteki cyfrowej warszawskiego Żydowskiego Instytutu Historycznego, gdzie odnalazł sto trzydzieści tytułów z wyraźnymi pieczątkami biblioteki jesziwy.
Nadal jednak nie wiadomo ile lubelskich książek znajduje się dzisiaj w zbiorach instytutu. I co z pozostałymi.
Lublin, Londyn, Berlin
Jak różne mogą być ich losy uświadamia piątkowa uroczystość zorganizowana w synagodze w dawnej jesziwie, której bohaterem było XVII-wieczne dzieło „Megale Amukot” rabina Natana Spiry z Krakowa.
– Książka, jak widać, jest w skromnym stanie. Zgodnie ze stanowiskiem uniwersytetu, książki powinny pozostać w stanie, w jakim zostały nabyte, ponieważ ich stan jest również wyrazem drogi, jaką przebyły. Zawiera ona kilka znaków własnościowych. Na hebrajskiej pieczątce czytamy: Yeshivat Chachmej Lublin. Jest też numer 2154. Oznacza to, że była to 2154. książka z biblioteki jesziwy, która z nieznanych nam przyczyn trafiła do antykwariatu Hirschler w Londynie. Właśnie tam, 4 października 1966 roku nabył je Freie Uniwersytet Berlin. Być może przed nazistami uratował ją nieznany bliżej Boruch Gelbard, którego pieczątkę również można znaleźć w środku? Nie wiemy – mówi Stephan Kummer, niemiecki historyk i judaista z Freie Universität Berlin, którego pracownicy badają księgozbiory różnych bibliotek uniwersytetu pod kątem mienia zrabowanego przez nazistów.
To do tej instytucji zwrócił się Piotr Nazaruk w sprawie egzemplarza tworzącego lubelski księgozbiór.
Efektem współpracy było przekazanie tytułu z 1858 roku do Lublina. Było to możliwe także dzięki temu, że w bibliotece uniwersyteckiej Freie Universität Berlin działa specjalny zespół do badania proweniencji. W projektach, które realizuje, współpracując z całą siecią instytucji, chodzi o wyjaśnienie losów poprzednich właścicieli i odtworzenie drogi przebytej przez książki. Czy zidentyfikowana książka znalazła się w bibliotece w związku z prześladowaniami nazistowskimi. Badacze podejmują próbę ustalenia prawowitych spadkobierców, aby w idealnym przypadku rozpocząć restytucję.
List z jesziwy
– Po rozmowie z Piotrem przypomniałem sobie jeszcze jedną książkę, która być może również była związana z biblioteką jesziwy. Podczas pobytu w Centrum Judaicum utworzonym przy Nowej Synagodze w Berlinie natknąłem się na książkę Szulchan Szlomo z 1882 roku, w której znalazłem list w jidysz. Był napisany na papierze z wizerunkiem Jesziwy Chachmej Lublin. Autorem listu był niejaki Pinchas, który pisał do matki i dwóch ciotek. Przypuszczalnie właśnie rozpoczął naukę w Lublinie. Książka z listem trafiła do CJ z biblioteki, która miała ich setki. Nosiły one ślady pochodzenia od berlińskich Żydów, gmin żydowskich i różnych organizacji żydowskich Berlina, które były prześladowane i likwidowane przez nazistów – wspominał gość z Berlina, który przywiózł do Lublina dwa sfatygowane woluminy. Nie było ich na półkach przy ul. Lubartowskiej blisko 80. lat.
– Każdy przypadek badania i każda zwrócona książka są częścią upamiętnienia tych, którzy byli prześladowani, wypędzani, deportowani i mordowani w czasach nazizmu – dodał Kummer.
Jednak wizyta historyka i judaisty w Lublinie miała też szczególny aspekt osobisty.
Jak opowiedział zebranym, nigdy nie był w naszym mieście ale przeszłość jego rodziny ma tragiczny związek z Lublinem czasów wojny. Jego dziadek, Feivush Schwarz pochodził z Wilna, we wrześniu 1939 roku został wcielony do Wojska Polskiego. Trafił do niemieckiej niewoli. W maju 1943 roku z transportem więźniów został przywieziony na Majdanek. Udało mu się przetrwać czas w obozie koncentracyjnym, życie uratowało przeniesienie do obozu pracy w Skarżysku-Kamiennej.
– 77 lat po Zagładzie mam zaszczyt przemawiać w Lublinie jako przedstawiciel trzeciego pokolenia i jako niemiecki Żyd – mówił Stephan Kummer stojąc w synagodze i trzymając XIX-wieczne książki, które zwrócił lokalnej społeczności żydowskiej.
Jak zapowiadała Agnieszka Litman z lubelskiej filii Gminy Wyznaniowej Żydowskiej w Warszawie, która była współorganizatorem piątkowego wydarzenia, przekazane publikacje będą dostępne dla zwiedzających budynek i synagogę.
Na stronie Ośrodka Brama Grodzka-Teatr NN można znaleźć więcej informacji na temat Cyfrowej Biblioteki Jesziwy, w której zbierane są i prezentowane zachowane książki wchodzące kiedyś w skład księgozbioru – 130 ze zbiorów Żydowskiego Instytutu Historycznego im. E. Ringelbluma w Warszawie, 65 Biblioteki Narodowej Izraela, 54 ze zbiorów prywatnych, 5 z Gminy Wyznaniowej Żydowskiej w Lublinie.
Tłumaczenie wystąpienia Stephana Kummera Piotr Nazaruk