Resort zdrowia ma monopol na wszystkie decyzje, niczego ze środowiskiem medycznym nie konsultuje. Mamy dość! – przyznają lekarze. I zapowiadają manifestację w Warszawie. W sobotę, 8 sierpnia, wyjdą na ulice razem z pielęgniarkami, ratownikami medycznymi i fizjoterapeutami.
To sprzeciw całego środowiska medycznego. Razem wyjdziemy na ulicę i razem będziemy walczyć o naszych pacjentów. W ochronie zdrowia mamy poważny kryzys, który dodatkowo pogłębiła pandemia – podkreśla Renata Florek-Szymańska z Porozumienia Chirurgów „Skalpel”, która pracuje na oddziale chirurgii naczyniowej w szpitalu wojewódzkim przy al. Kraśnickiej w Lublinie.
Co przelało czarę goryczy?
– Jesteśmy oburzeni zaostrzeniem kar za nieumyślne błędy medyczne. Taka zmiana stawia nas na równi z przestępcami, a my przecież robimy wszystko dla ratowania życia. Mamy świadomość, że sytuacje, gdy zagrożone jest ludzkie zdrowie i życie zawsze wiążą się z ryzykiem, ale nie godzimy się na zrównanie nas z przestępcami – tłumaczy Florek-Szymańska.
Zaostrzenie kar to, zdaniem medyków, wiązanie im rąk, niebezpieczne utrudnianie leczenia i w konsekwencji odbieranie pacjentom szansy na pomoc.
Chodzi o nowelizację art. 37a kodeksu karnego. Medycy obawiają się, że będzie miało to wpływ na wymierzanie kar za tzw. nieumyślne błędy medyczne, które po zmianach wprowadzonych w tarczy antykryzysowej 4.0 zagrożone są karą pozbawienia wolności do 8 lat.
Chodzi o sytuacje związane z wykonywaniem zawodu medycznego, które mogą skutkować np. nieumyślnym spowodowaniem śmierci czy ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Kara pozbawienia wolności miałaby być teraz priorytetem. Do tej pory była ostatecznością.
Jak tłumaczy Renata Florek-Szymańska, resort zdrowia i rząd od dawna nie reaguje na apele medyków.
– Nie jesteśmy bierni. Wysyłamy pisma, mówimy głośno o problemach szpitali, lekarzy i pacjentów - o tym, że kolejki są coraz większe, a dostęp do lekarzy coraz gorszy. Jako stowarzyszenie „Skalpel” jesteśmy inicjatorami interpelacji poselskich. Wszystko zostaje bez odzewu – mówi lekarka.
I podkreśla, że od początku pandemii Ministerstwo Zdrowia medyków ignoruje.
– Pokazuje, że ma monopol na wszystkie decyzje, niczego ze środowiskiem medycznym nie konsultuje. Słyszymy natomiast o kolejnych dziwnych działaniach resortu (chodzi m.in. o aferę z respiratorami - red.), zamiast o pomysłach na to, jak wyjść z kryzysu.
Manifestacja, w której wezmą udział medycy z całej Polski rozpocznie się o godz. 12. Jej uczestnicy wyruszą sprzed budynku Ministerstwa Zdrowia.