W ciągu trzech lat z taśm fabryki WSK w Kaliszu zjedzie pierwszy na świecie silnik samolotowy napędzany zwykłą benzyną.
O pracach lubelskich konstruktorów nad nowymi napędami lotniczymi pisaliśmy pierwszy raz ponad rok temu. Ich pomysł był prosty: zastąpić gaźnik układem wtryskowym. - Skoro powszechnie stosuje się to w samochodach, to dlaczego nie w samolotach - mówił już wtedy prof. Wendeker.
Po co komu samolot na benzynę? Według profesora, nowy silnik będzie miał większą moc, co pozwoli na zabieranie na pokład większej ilości towaru i pasażerów. Niższe będą koszty eksploatacji.
Teraz do realizacji przedsięwzięcia jest znacznie bliżej. Prof. Wendeker skonstruował prototyp takiej maszyny. Pomysłem zainteresowała się Wytwórnia Sprzętu Komunikacyjnego PZL-Kalisz, największy producent silników samolotowych w Polsce. Na efekty nie trzeba było długo czekać. - Właśnie przeprowadzamy pierwsze próby silnika z elektronicznie sterowanym wtryskiem, opartym na konstrukcji naukowców z Lublina - wyjaśnia Jan Śliwa, dyrektor techniczny kaliskiej WSK.
Lubelscy naukowcy są już o krok dalej. - Razem z Politechniką Warszawską i PZL-Kalisz przygotowujemy od podstaw projekt silnika samolotowego na zwykłą benzynę. Najpierw 4-cylindrowego, potem 6-cylindrowego - tłumaczy prof. Wendeker. - Cały projekt jest zakrojony na wielką skalę, a koszty jego realizacji należy liczyć w milionach złotych.
Konstruktorzy liczą na wsparcie Komitetu Badań Naukowych. - Właśnie przygotowujemy dokumentację całego przedsięwzięcia. Trafi do komitetu lada chwila - mówi dyrektor Śliwa.
Zgodnie z planem, pierwszy na świecie zbudowany od podstaw silnik samolotowy napędzany benzyną samochodową zjedzie z taśm kaliskiej firmy w ciągu trzech lat. I choć maszyny jeszcze nie ma, jej kupnem już są zainteresowani Chińczycy i Kanadyjczycy.