Mniej niż połowę dostępnej kwoty rozdzieliło miasto na dotacje do produkcji filmowych. Ratusz nie wyłoży pieniędzy na żaden film fabularny, wsparcie dostaną twórcy czterech dokumentów. Pozostali chętni – zdaniem miasta – nie spełniali oczekiwań.
Jak dotąd największy sukces produkcji dotowanej z Lubelskiego Fundusz Filmowego to „Carte blanche” Jacka Lusińskiego, który swoją kinową premierę miał w styczniu. 2 października przekonamy się jak wypadł drugi duży film współfinansowany przez Ratusz, czyli kręcone w Lublinie „Panie Dulskie” w reżyserii Filipa Bajona z Krystyną Jandą i Katarzyną Figurą. Ci, którzy ostrzą sobie zęby na kolejną „lubelską” fabułę mogą się poczuć zawiedzeni. Na razie nic z tego.
W tym roku w Lubelskim Funduszu Filmowym do podziału było 400 tys. złotych. O te pieniądze walczyli twórcy 13 filmów, przy czym jeden z nich odpadł już na wstępie z powodu błędnego wniosku. Dofinansowanie dostały cztery filmy.
– Wśród pozostałych projektów brakowało takich, które by spełniały oczekiwania i były na tyle wyróżniające się, by było warto je wesprzeć z publicznych środków – stwierdza Krzysztof Komorski, który przewodniczył sądowi konkursowemu.
Twórcy dofinansowanych przez miasto filmów dostaną łącznie 142 tys. zł. Pozostała kwota pozostanie niewykorzystana. Najmniej (11 tys. zł) otrzyma twórca filmu, który powstanie z myślą o internetowym kanale „Historia bez cenzury” na portalu YouTube. Ratusz dopłaci do produkcji odcinka o Unii Lubelskiej. – Ma szansę powodzenia wśród ludzi młodych – wyjaśnia Komorski.
Najwięcej, bo 70 tys. zł trafi na produkcję dokumentu o wojewodzie lubelskim z okresu międzywojnia Albinie de Tramecourcie.
– Jego śmierć jest niezwykle zagadkowa – mówi Grzegorz Nakonieczny z lubelskiego oddziału TVP, który będzie producentem filmu. – Wiemy, że zabili go hitlerowcy. I tyle – dodaje. Twórcy filmu „Lublin 1939 – Tajemnica śmierci wojewody” w reżyserii Hanny Zofii Etemadi będą starali się ustalić miejsce pochówku wojewody, a w filmie wykorzystane będą m.in. amatorskie przedwojenne filmy z Lublina.
30 tys. zł dostaną twórcy filmu „Zaczęło się nad Bystrzycą. Podziemne drukarnie Lublina” w reżyserii Leszka Wiśniewskiego. Obraz ma opowiadać o drukarzach, kolporterach i wydawcach niezależnych, zakazanych wydawnictw. – Począwszy od lat 70., a skończywszy na czasach Okrągłego Stołu – mówi Magdalena Kołodziejczyk, producentka obrazu. Taką samą kwotę miasto przyznało na film „Żołnierze Wyklęci” w reżyserii Piotra Weycherta.