Dożywocie za zabójstwo dwóch kobiet – na taką karę Sąd Okręgowy w Lublinie skazał dzisiaj Sławomira P. Wcześniej mężczyzna był prawomocnie uniewinniony.
To dlatego, że sąd zastrzegł, że Sławomir P. będzie mógł wyjść na wolność najwcześniej po odsiedzeniu 40 lat.
Matka z córką zginęły w styczniu 2006 roku w swoim mieszkaniu przy ul. Skrzetuskiego na osiedlu LSM. Zabójca każdej z nich zadał kilkanaście ran. Wychodząc z mieszkania, zabił psa. Zwłoki odkryła następnego dnia rodzina ofiar.
Sławomir P. trafił za kratki, gdy w jego szambie znaleziono części telefonów, takich jak te, która morderca zabrał kobietom. Był znajomym kobiet. Na pierwszym przesłuchaniu przyznał się do winy. Potem twierdził, że zmusili go do tego policjanci.
Pierwszy wydany w tej sprawie wyrok był uniewinniający. Sąd Okręgowy w Lublinie doszedł do wniosku, że mężczyzna w czasie zabójstwa miał alibi, bo był w Ciecierzynie. Wyrok utrzymał w nocy Sąd Apelacyjny. Prawomocne już orzeczenie uchylił Sąd Najwyższy.
Od października 2008 roku Sławomir P. był na wolności
Nie ma na to bezpośredniego dowodu, ale poszlaki przekonują, że jest winny
– stwierdził sędzia Brzozowski.
Według sądu mężczyzna miał motyw, bo jedna z ofiar namawiała jego żonę do odejścia od niego, a w dniu zabójstwa starał się o to, żeby go ktoś podwiózł do Lublina. Za "niesamowicie” mocną poszlakę sąd uznał to, że w jego szambie znaleziono części od telefonów takich jak zrabowane zamordowanym, a wrzucić je tam mógł tylko Sławomir P. Nie uwierzył też mężczyźnie, że policja zmuszała go do przyznania się do zabójstwa.
Sąd wydając wyrok skazujący nie był jednomyślny. Jeden z sędziów był za wydaniem wyroku uniewinniającego. Sędzia Brzozowski nie chciał ujawnić czy chodzi o sędziego zawodowego czy też jednego z trzech ławników.
Obrońca mężczyzny już zapowiedział, że będzie się odwoływał od skazującego wyroku.