(fot. Maciej Kaczanowski)
Olbrzymie korki powstały po wymianie sygnalizacji na skrzyżowaniu ul. Narutowicza, Głębokiej, Nadbystrzyckiej i Muzycznej. Nowa sygnalizacja sprawiła, że nawet poza godzinami szczytu zatory sięgały prawie do Ogrodu Saskiego. W końcu miasto kazało wyłączyć światła
O sytuacji na ul. Narutowicza pisaliśmy od rana.
Problemy zaczęły się po tym, jak w weekend zdemontowano starą sygnalizację i włączono nową.
Stara zaprogramowana była tak, że kierowcy wjeżdżający na skrzyżowanie z Narutowicza i Nadbystrzyckiej równocześnie dostawali zielony sygnał, przy czym skręcający w lewo musieli przepuścić jadących prosto.
Nowa sygnalizacja działała inaczej. Zielone światło zapalało się najpierw dla wyjeżdżających z Narutowicza na wprost i w lewo (przy czym skręt w lewo jest niemożliwy bo ul. Muzyczna jest zamknięta). W tym czasie kierowcy zamierzający wyjechać z Nadbystrzyckiej mieli czerwone światło. Zezwolenie na wjazd dostawali dopiero wtedy, gdy tym z Narutowicza zapaliło się czerwone światło.
Sytuację pogarszało jeszcze to, że zielone światło dla obu ulic paliło się dość krótko. A dodatkowym utrudnieniem było, że nowa sygnalizacja nie posiada zielonej strzałki umożliwiającej warunkowy skręt w prawo z Narutowicza w Głęboką.
Wszystko to radykalnie ograniczyło przepustowość skrzyżowania. Na Nadbystrzyckiej i Narutowicza kierowcy tkwili w zatorach nie tylko w porze szczytu, ale też w godzinach, gdy zazwyczaj jedzie się w miarę płynnie. Korek na Narutowicza nie dość, że sięgał w poniedziałek do pl. Wolności, to rozlewał się też na ul. Lipową blokującą się do Astorii, czy al. Piłsudskiego zakorkowaną do stacji paliw.
Duże korki doskwierały kierowcom nie tylko w poniedziałek, ale też we wtorkowy poranek, gdy problemów nie było tylko ze skrętem z Głębokiej w lewo. Dopiero po godzinie 11 osoby odpowiedzialne za zarządzanie ruchem zdecydowały o przełączeniu sygnalizacji w tryb migającego żółtego światła. Niemal natychmiast korki zniknęły.
– Na razie pozostawiamy sygnalizację w trybie migającym – informował w południe Karol Kieliszek z Urzędu Miasta. – Do ostatnich ustawień na pewno nie powrócimy przed otwarciem ul. Muzycznej – zadeklarował.
We wtorek w godzinach popołudniowego szczytu ul. Narutowicza korkowała się nie bardziej, niż zwykle. Urzędnicy twierdzą, że mają też „plan B” na wypadek, gdyby migające żółte światło okazało się niewystarczającym pomysłem. Nie zdradzają jednak, na czym ten plan miałby polegać.