Jedno zdanie ciągnie się przez 10 linijek i trudno zrozumieć, o co w nim chodzi. Naliczyliśmy też kilkanaście błędów. W taki sposób lubelski sąd pisze do mieszkańca Białej Podlaskiej.
Sądowe pismo dostał pan Dariusz, który wytoczył proces dilerowi samochodów z Lublina. Mieszkaniec Białej Podlaskiej uważa, że nierzetelnie naprawiono mu samochód. Sądowa sprawa zakończyła się dla niego niekorzystnie. Napisał zażalenie. Niedługo potem sąd ze Świdnika poinstruował go, że ma je sprecyzować.
– Pomóżcie mi rozszyfrować to pismo, bo ma tyle m.in. błędów ortograficznych, stylistycznych, składniowych, że jest dla mnie niezrozumiałe, zawiłe, a mówiąc wprost żenujące – Czytelnik zwrócił się do naszej redakcji.
Pismo ma duży nagłówek "Sąd Rejonowy Lublin-Wschód z siedzibą w Świdniku I Wydział Cywilny”. Potem są dane osób, które się ze sobą procesują.
Jeszcze trudniej zrozumieć treść pisma. Składa się z jednego zdania, które ciągnie się przez 10 linijek. Sąd w zawiły sposób usiłuje tłumaczyć, co pan Dariusz ma zrobić oraz co się stanie, gdy takich kroków nie podejmie. Na dole strony postawiona jest pieczątka "Na zarządzenie Sędziego Sekretarz Sądowy” z imieniem, nazwiskiem oraz parafką.
– Czy takie pismo nie jest przejawem lekceważenia adresata – zastanawia się pan Dariusz.
Skandalicznym pismem zajmie się wydział wizytacyjny. – Wiemy już, że rzeczywiście wyszło z sądu, sędzia wizytator przeprowadzi kontrolę, żeby ustalić, jak do tego doszło – mówi Artur Ozimek.
W sądzie ustalili już, że zarządzenie sędziego, w oparciu, o które powstało pismo, takich błędów nie zawiera.
Czy adresat otrzyma prawidłową wersję dokumentu, z której jasno będzie wynikało, co ma robić? – Sędzia wizytator po kontroli zdecyduje, jakie czynności podjąć – odpowiada sędzia Ozimek.