"Chwała Ukrainie", "Nigdzie nie będziecie sami", "Możecie na nas liczyć" – we wtorek na pl. Litewskim w Lublinie spotkali się Ukraińcy oraz ci, którzy chcieli okazać im wsparcie w związku z napiętą sytuacją za naszą wschodnią granicą i groźbą wojny
– Chcemy pokazać, że mamy taki problem na Ukrainie, że mamy wojnę i może przyjść taki moment, że nie wrócimy do domu – mówi Volodymyr Dobrohorskiy, który przyszedł na spotkanie razem ze swoimi znajomymi. – Bardzo martwimy się tym, że mało kto wie o tym problemie. Wynika to z tego, że Rosja mówi wiele kłamstw o sytuacji na Ukrainie. Jako ten, który urodził się na Ukrainie, nie wiem, co będzie jutro – co będzie z moimi rodzicami, kolegami... – dodaje.
– Potrzebne nam jest wsparcie, chcemy wiedzieć, kto jest po naszej stronie na arenie międzynarodowej. Moi rodzice mieszkają nadal w Tarnopolu. Część ludzi przygotowuje się na różne warianty, a ci, którzy są w wieku poborowym i przeszli wojnę są nastawieni na to, że będą bronić swojej ziemi, domu, rodziny – mówi Anastasiya Kinzerska z Fundacji Kultury Duchowej Pogranicza, która od 18 lat mieszka w Lublinie.
– Mamy nadzieję, że nie będziemy walczyć sami z Rosją. Chciałbym podziękować, bo wsparcie ze strony polskiej jest bardzo mocne i bardzo ważne. Polacy są dla nas jak bracia. Nie mogę powiedzieć, czy będzie wojna, czy nie, ale musimy być przygotowani do tej sytuacji – podkreśla Artem Valah, który pełni obowiązki konsula generalnego Ukrainy w Lublinie.
– Jestem Ukrainką, od 17 lat mieszkam w Lublinie. Od rana, po wczorajszych wydarzeniach i – będę mówić dyplomatycznie – zachowaniu Putina, studenci do mnie piszą: "Zróbmy coś, pokażmy, że jesteśmy w Lublinie i nie zgadzamy się na to, co się dzieje". W Lublinie mamy dziewięć uczelni, ponad 3800 studentów z Ukrainy. To ważne, żeby pokazać, że jesteśmy tutaj nie tylko my, jako Ukraińcy – podkreśla Wiktoria Herun, która na co dzień pracuje w Urzędzie Miasta Lublin. – Świat musi zrozumieć, że to już koniec zaniepokojenia. W tym momencie tylko sankcje. I tak jest późno, bo jest już rozbiór Ukrainy pełną gębą – dodaje.
Na spotkanie przyszli, między innymi, Zbigniew Wojciechowski, wicemarszałek województwa lubelskiego, wiceprezydent Mariusz Banach czy Jarosław Pakuła, przewodniczący Rady Miasta Lublin. – Solidaryzujemy się z wami, naszymi najbliższymi przyjaciółmi, sąsiadami, braćmi. W nocy właściwie nie spałem. Przeżywałem tak, jak wy to przeżywacie. Chcę wam zadeklarować, że rozpoczniemy akcję pomocy dla naszych sąsiadów i przyjaciół Ukraińców – zapewnia Zbigniew Wojciechowski.
– Rozmawiamy między sobą, że ta sytuacja nie jest pod kontrolą, ale myślimy, że wszystko będzie dobrze. Zebraliśmy się, żeby podtrzymać jakoś Ukrainę na duchu. Nie chcemy tego, żeby nasi rodzice martwili się, że coś może wyjść spod kontroli. W każdej chwili może się coś stać, ale jutro będzie lepiej. Jeszcze wyjdzie słońce, będą kwitnąć kwiaty. Jesteśmy dobrej myśli – mówi z kolei Dmytro Kurylo.
Nie wszyscy są nastawieni optymistycznie. – Wojna trwa już dziewięć lat. Nie mogę powiedzieć, że wszystko będzie dobrze, ponieważ to nie jest walka pomiędzy Ukrainą a Rosją – to jest walka pomiędzy demokracją a reżimem Putina. Jeżeli przegra Ukraina, to w następnej kolejności będzie Polska. Powtórzymy 1939 rok – przestrzega jeden z uczestników spotkania.