Zakaz ruchu ciężarówek o masie powyżej 16 ton wprowadził w Lublinie prezydent miasta. Policja nie może go egzekwować, bo miasto nie ustawiło jeszcze znaków przy drogach. Mają stanąć w tym tygodniu, przy 16 wjazdach.
W grudniu otwarto zachodnią część obwodnicy Lublina. Kierowcy jadący od strony Rzeszowa, Warszawy, Białegostoku czy Zamościa nie muszą już wjeżdżać do miasta, by je ominąć. Stąd pomysł, by z Lublina wyeliminować tiry. Całodobowy zakaz ruchu pojazdów o dopuszczalnej masie całkowitej przekraczającej 16 ton został wprowadzony zarządzeniem prezydenta. Zakaz obowiązuje od 1 stycznia, a łamiący go kierowcy ciężarówek będą się narażać na 500 zł mandatu i 2 punkty karne. Tyle przewiduje policyjny taryfikator za zignorowanie znaku B-5. Ale znaków jeszcze nie ma.
– Jeżeli nie ma znaków, to trudno wymagać od kierowców respektowania czegoś, co zostało tylko podpisane. Nie można karać kogoś, kto nie ma świadomości, że taki zakaz został wprowadzony – podkreśla Renata Laszczka-Rusek, rzeczniczka Komendy Wojewódzkiej Policji. – Jeżeli będą znaki, będziemy egzekwować przestrzeganie zakazu.
– Znaki będą lada dzień, jeszcze w tym tygodniu – zapewnia Beata Krzyżanowska, rzecznik prezydenta. – Będą ustawione przy drogach wjazdowych, zaraz za znakiem mówiącym, że jest to wjazd do Lublina. Tak by kierowca mógł nie wjeżdżając do centrum wycofać się lub skierować na obwodnicę.
Ale wycofanie się wcale nie musi być łatwe. Jeden z zakazów ma stanąć przy al. Kraśnickiej tuż za ul. Folwarczną. Gdzie miałby zawracać mijający ten znak kierowca wielkiego tira?
– Na pierwszym skrzyżowaniu, gdzie jest to możliwe – odpowiada Krzyżanowska. – W tym przypadku można skręcić w prawo w ul. Jana Pawła II i zawrócić na rondzie albo skręcić w lewo i zawrócić przy salonie Volvo, gdzie jest wystarczająco dużo miejsca.
Sami policjanci przyznają, że najlepiej, gdyby informacja o zakazie stała jeszcze przed miastem, by kierowca od razu zjeżdżał na obwodnicę. Ale tu nie sięga władza prezydenta, bo obwodnicą rządzi Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad. Miasto już poprosiło GDDKiA o ustawienie znaków mogących wyeliminować z Lublina ciężarowy tranzyt.
– Czekamy na przedstawienie przez miasto projektu organizacji ruchu – informuje Krzysztof Nalewajko, rzecznik oddziału GDDKiA.
– Rozmowy są w toku. Ale niezależnie od ich wyniku wprowadzimy oznakowanie na swoim terenie – mówi rzeczniczka prezydenta.
Znaki mają stać przy 16 ulicach wjazdowych. Nie będzie ich przy Abramowickiej. – Bo nie ma połączenia z obwodnicą – tłumaczy Krzyżanowska.
Zakaz – jak czytamy w prezydenckim zarządzeniu – nie będzie dotyczyć ciężarówek „realizujących zlecenia docelowe na terenie miasta Lublin”, ale tylko na podstawie specjalnych identyfikatorów, które będzie wydawać miejski Zarząd Dróg i Mostów. Identyfikator będzie ważny tylko w połączeniu z dokumentem wskazującym cel podróży.
Bezpłatne karty wydawane będą na konkretny pojazd lub na okaziciela. O te drugie mogą prosić firmy mające ponad 30 ciężarówek i te, które nie mając własnego transportu korzystają z usług innych przewoźników.
Aby zdobyć identyfikator, trzeba złożyć wypełniony druk wniosku załączając m.in. informację o przewożonym ładunku i potwierdzenie konieczności wjazdu do Lublina. Miasto zastrzega sobie prawo do odmowy wydania karty jeśli uzna, że dany pojazd „nie jest dostosowany do geometrii ulic na trasie wskazanej we wniosku” i wtedy może zaproponować inną trasę.
Tu staną zakazy: al. Warszawska, Choiny, Nałęczowska, Wygodna, Droga Męczenników Majdanka, Osmolicka, Wojciechowska, al. Kraśnicka (za Folwarczną), al. Spółdzielczości Pracy, Turystyczna, Bohaterów Września, Metalurgiczna, al. Witosa, al. Solidarności, Sławinkowska (od 12 ton)