Przestawiłam się całkowicie na życie tutaj, to miasto mnie inspiruje – mówi Mariia Martyniuk, która od trzech lat mieszka i studiuje w Lublinie
– Lublin to miasto, które wspiera kulturę, sztukę, pomysły młodych ludzi. Życie studenckie jest o wiele ciekawsze i bardziej różnorodne od tego w moim rodzinnym Wołyniu na Ukrainie. Młodzi ludzie mogą się realizować, mogą coś osiągnąć, jeszcze na studiach. Na Ukrainie jest inaczej. Tam nie miałabym takiej szansy – mówi Mariia. – Tam nie ma takiej otwartości na młode pokolenie. Tu, nawet wtedy, kiedy byłam na praktykach w radiu i rozmawiałam z ludźmi na ulicy, nigdy nie odczułam, żeby ktoś traktował mnie z góry tylko dlatego, że jestem młoda i dodatkowo, że jestem Ukrainką. To było dla mnie duże zaskoczenie.
Pasja
Mariia od trzech lat studiuje dziennikarstwo w Wyższej Szkole Przedsiębiorczości i Administracji. Jest też redaktor naczelną studenckiej telewizji – Wyspa TV. Marzy o pracy w mediach.
– Dziennikarstwo to moja pasja. Dzięki kołu dziennikarskiemu i naszej telewizji możemy realizować własne materiały i doskonalić warsztat. Ludzie chętnie z nami rozmawiają, nie utrudniają nam pracy, mimo że jesteśmy jeszcze studentami – mówi Mariia. – Ostatnio byliśmy współorganizatorami Medykaliów i mieliśmy możliwość przeprowadzenia wywiadów z występującymi tam artystami. Miałam trochę obaw przed tymi rozmowami – czy ja, Ukrainka, zostanę poważnie potraktowana. Wszystko poszło jednak bardzo dobrze. Najszczerszy wywiad, jaki udało mi się przeprowadzić, z którego jestem bardzo zadowolona, to była rozmowa z wokalistą zespołu TABU.
Inspiracja
– Kiedy trzy lata temu przyjechałam do Lublina w ogóle nie miałam pewności siebie. Nigdy nie wstydziłam się, że jestem z Ukrainy, ale czułam się niepewnie przez barierę językową. Nie wiedziałam, jak będę w związku z tym odbierana. To wszystko mnie ograniczało – wspomina studentka. – Teraz jest zupełnie inaczej. Lublin bardzo mnie zainspirował, pomógł się rozwinąć, zmieniła się moja osobowość. Zrozumiałam, że nieważne jest to, skąd się pochodzi, ale co się robi i jakim się jest człowiekiem.
Przekonałam się, że jeśli się jest otwartym na komunikację z ludźmi, to ludzie to odwzajemniają. Nie spotkałam się z dyskryminacją czy obraźliwymi komentarzami. Jak dotąd mam bardzo pozytywne doświadczenia, przez pryzmat których postrzegam Lublin i jego mieszkańców. Mam jednak znajomych, których niestety spotkały nieprzyjemne sytuacje, zarówno dziewczyny, jak i chłopaków. Na szczęście nie jest to nagminne.
Możliwości
– Zanim przyjechałam do Lublina studiowałam wydawnictwo i edytologię we Lwowie. Tam zaangażowałam się też w wolontariat przy wydarzeniach kulturalnych, między innymi przy Forum Wydawców. To świetny pomysł, który polecam wszystkim – podkreśla Mariia. – Można nie tylko ciekawie spędzić czas, ale też zdobyć doświadczenie, otworzyć się na ludzi i zawrzeć znajomości. W Lublinie jest masa wydarzeń, w których można uczestniczyć jako wolontariusz. Teraz zajmuję się festiwalem Miasto Poezji.
Poza dziennikarstwem i wolontariatem pasją Marii jest malarstwo. – Kiedy tylko mam wolną chwilę maluję obrazy. Udało mi się już je pokazać. Uczelnia zorganizowała mi wystawę. Na Ukrainie nie miałabym takich możliwości – mówi studentka. – W Lublinie są zupełnie inne perspektywy, tu mam szansę się odnaleźć. Czuję się tu jak u siebie, mimo że to nie jest mój kraj.
Najsympatyczniejsza miss
W tegorocznym konkursie Lubelska Miss Studentek Mariia zdobyła tytuł Najsympatyczniejszej Miss – jedyny, który przyznają same kandydatki. – Słyszałam różne opinie na temat takich konkursów. Niestety dużo ludzi negatywnie komentuje wybory miss studentek, bo nie podoba im się to, że startuje w nich tyle Ukrainek. Chciałam sobie wyrobić własne zdanie na ten temat. Potraktowałam to nie jako konkurs sam w sobie, ale jako zadanie dziennikarskie – zaznacza Mariia. – Chciałam zobaczyć, jak to wygląda od kuchni. Wrażenia bardzo pozytywne – organizacja na bardzo wysokim poziomie, profesjonalizm, fajna atmosfera i żadnej zawiści między dziewczynami, które brały udział w wyborach. Bardzo miłą niespodzianką było dla mnie to, że dostałam tytuł najsympatyczniejszej miss.
Dom
– Czy tęsknię za domem? Przestawiłam się całkowicie na życie w Lublinie, mam tu znajomych, rozwijam się, nie zamierzam wracać. Rzadko jeżdżę w Ukrainę, bo tutaj mieszka moja rodzina, ale tęsknię za tą szczerością, subtelnością oraz lirycznością tego kraju. Mogłabym się tam odnaleźć i chciałabym coś zrobić dla swojego kraju, z tym, że na razie nie mam takich możliwości – mówi Mariia.
– Mimo że na Wołyniu jest w stu procentach bezpiecznie, to jednak widzi się ślady wojny, kiedy wracają do domu twoi znajomi – młodzi ludzie, którzy musieli stać się żołnierzami. Wracają z zupełnie inną psychiką, innym spojrzeniem na życie. To bardzo przygnębiające. Moja mama i starszy brat bardzo tęsknią za domem, czasem zastanawiają się, czy nie wrócić. Tym bardziej, że wiedzą, że teraz już sobie poradzę, że stanęłam na własnych nogach.