Radny Konrad Rękas znów stanie przed sądem. Tym razem będzie się tłumaczył z oskarżeń pod adresem urzędników marszałka. Zarzucił im, że doprowadzili do śmierci Agnieszki D. Kobieta wypadła z VII piętra Urzędu Marszałkowskiego przy ul. Lubomelskiej w Lublinie.
17 sierpnia, tuż po tragedii Rękas, radny sejmiku województwa i kolega zmarłej, publicznie obarczył winą przełożonych urzędniczki. Twierdził, że tuż przed śmiercią dzwoniła do niego z płaczem informując, że była zmuszana przez szefów do przygotowania dokumentów świadczących na korzyść jednego z przewoźników. Kobieta pracowała w departamencie odpowiedzialnym za wydawanie koncesji prywatnym przewoźnikom, tzw. busiarzom i kontrolę ich działalności. Szefowie Agnieszki D. zaprzeczyli zarzutom. Z kolei lokalni działacze Samoobrony twierdzili, że urzędniczce grożono.
Na tej podstawie prokuratorzy wszczęli śledztwo w kierunku znęcania się nad osobą najbliższą lub inną osobą pozostającą w stałym lub przemijającym stosunku zależności wobec sprawcy. Za takie przestępstwo (jeśli prowadzi do samobójstwa) grozi do 12 lat więzienia.
Śledczy nie wykluczają też innych ewentualności. Wśród nich jest samobójstwo z przyczyn osobistych. Kilka godzin po tragedii w rozmowie z Dziennikiem sugerował to dyrektor departamentu, w którym pracowała Agnieszka D. – Sprawdzamy również, czy nie było to samobójstwo spowodowane pochodzącymi spoza urzędu naciskami na kobietę w związku z wykonywaną przez nią pracą – mówi Wiesław Szczepański, naczelnik Wydziału V Śledczego w Prokuraturze Okręgowej w Lublinie. – Rozważamy też wersję najbardziej drastyczną, czyli zabójstwo.
Do tej pory prokuratura przesłuchała kilkanaście osób, w tym współpracowników urzędniczki, jej rodzinę i znajomych z Samoobrony. – Na pewno będzie też konieczna analiza dokumentów Urzędu Marszałkowskiego – przyznaje prok. Szczepański. Czy i komu zostaną postawione zarzuty w tej sprawie? – Na razie nie mogę powiedzieć. Śledztwo trwa.