![AdBlock](https://cdn01.dziennikwschodni.pl/media/user/adblock-logos.png)
![Marszałek województwa Sławomir Sosnowski i wicemarszałek Krzysztof Grabczuk (Fot. Wojciech Nieśpiałowski)](https://cdn01.dziennikwschodni.pl/media/news/2015/2015-05/9ee2003795a60f391f9817e1d52b367e.jpg)
Marszałek województwa Sławomir Sosnowski i wicemarszałek Krzysztof Grabczuk uczestniczyli w środę w happeningu na placu przed Chatką Żaka w Lublinie. Zachęcali do oddania głosu na Bronisława Komorowskiego w niedzielnej drugiej turze wyborów prezydenckich.
![AdBlock](https://cdn01.dziennikwschodni.pl/media/user/adblock-logos.png)
Nie byłoby w tym nic dziwnego, bo Grabczuk jest członkiem popierającej prezydenta PO, a Sosnowski koalicyjnego PSL, gdyby nie fakt, że robili to w godzinach pracy.
– Marszałkowie mają nienormowany czas pracy. Poza tym są członkami określonych partii politycznych, czego ustawa nie zabrania. Na swoje stanowiska nie są wybierani w wyborach bezpośrednich, a wskazywani przez koalicję – tłumaczy Beata Górka, rzeczniczka Urzędu Marszałkowskiego w Lublinie.
Po happeningu z udziałem marszałków poparcie dla urzędującego prezydenta wyrazili członkowie Lubelskiego Komitetu Honorowego Bronisława Komorowskiego.
Znaleźli się wśród nich m. in. posłowie Magdalena Gąsior-Marek i Mariusz Grad, radny sejmiku województwa Adam Wasilewski, były prezydent Zamościa Marcin Zamoyski, jeden z przywódców strajku 1980 w WSK Świdnik Andrzej Sokołowski czy muzyk Jan Kondrak.