

Już ponad 100 roślin zniszczyła firma wynajęta przez miasto do usuwania groźnego barszczu Sosnowskiego i barszczu kaukaskiego. Akcja usuwania niebezpiecznych roślin jeszcze potrwa. Nadal można zgłaszać miejsca, gdzie barszcz rośnie

Zlikwidowane zostało już największe w Lublinie skupisko barszczu, które znajdowało się między parkanem Ogrodu Botanicznego a ul. Willową. Wczoraj po południu niszczone były rośliny, które wyrosły w rejonie ul. Pliszczyńskiej i Łysakowskiej, nieopodal przystanku autobusowego. W tym miejscu barszcz nie zdążył jeszcze osiągnąć dużych rozmiarów, ale i tak mógł poparzyć kogoś, kto niechcący zboczyłby na trawnik.
Barszcz Sosnowskiego nie jest gatunkiem rodzimym, pochodzi z Kaukazu, a do Polski sprowadzono go 60 lat temu, ponieważ szybko rósł i postanowiono karmić im bydło. Pomysł nie wypalił. Groźna roślina należy do rodziny selerowatych przynosząc wstyd innym, zdrowym i smacznym jej członkom, takim jak seler, marchew, pietruszka, koper, czy kminek.
Walka z ich złośliwym krewniakiem nie jest łatwa. Barszcz należy ściąć przy samej ziemi. – W to, co zostaje wpuszczamy herbicyd. Łodyga jest pusta w środku – wyjaśnia Michał Kieszko, właściciel firmy, która została wynajęta przez miasto do usuwania barszczu. – Zebrane rośliny są wywożone z miasta i palone.
Przy usuwaniu barszczu trzeba zachować dużą ostrożność, bo zawarte w tych roślinach substancje są bardzo silnie drażniące. W kontakcie ze skórą mogą powodować oparzenia skutkujące powstaniem pęcherzy i blizn, które potrafią się goić miesiącami a nawet latami. Substancje są groźne przede wszystkim w czasie upałów, gdy opary unoszą się w powietrzu i nie trzeba nawet dotykać rośliny, by napytać sobie biedy. Wystarczy znaleźć się za blisko.
Tylko pierwszego dnia z terenu Lublina wywieziono ponad 100 barszczy. Miasto nadal przyjmuje kolejne sygnały o miejscach występowania barszczu. Ratusz będzie interweniować tylko na terenach stanowiących własność miasta. Na gruntach prywatnych muszą się tym zająć ich właściciele. Do tej pory zgłoszenia trafiały m.in. z ul. Wąwozowej, Azaliowej i Królowej Jadwigi.
Pogotowie barszczowe
Żeby zgłosić gdzie rosną rośliny można dzwonić pod numer alarmowy Straży Miejskiej:
986, albo do zajmującego się tą sprawą Biura Miejskiego Architekta Zieleni: 81 466 26 80 lub
81 466 26 90.