Zamiast leżeć w łóżkach – pracowali. Lubelski ZUS wychwycił ponad 100 takich przypadków.
Czytaj Dziennik Wschodni bez ograniczeń. Sprawdź naszą ofertę
Inspektorzy ZUS w ciągu pierwszego półrocza sprawdzili prawie 12 tysięcy zwolnień mieszkańców województwa lubelskiego. Okazało się, że 125 osób zamiast się leczyć, pracowało. – Każda z nich musiała zwrócić świadczenia chorobowe za cały okres zwolnienia. W sumie 217 tys. złotych zostało w funduszu chorobowym na świadczenia dla tych, którym rzeczywiście się należą – komentuje Małgorzata Korba, rzecznik ZUS w Lublinie.
Przypadki wykryte przez inspektorów są różne. – Kobieta była na zwolnieniu lekarskim u jednego pracodawcy, w tym czasie szkoliła ludzi w innej firmie. Inspektorzy zastali też przy pracy „chorą” sprzedawczynię z warzywniaka, a pewien mężczyzna pojechał z dzieckiem na wycieczkę szkolną – wylicza Małgorzata Korba.
ZUS prowadzi dwa rodzaje kontroli. Podczas pierwszej sprawdza, czy chory prawidłowo wykorzystuje czas zwolnienia. – Sprawdzamy w ten sposób prowadzących własne firmy i zatrudnionych w zakładach pracy, które zgłaszają do ubezpieczeń do 20 osób. Więksi pracodawcy kontrolują swoich pracowników samodzielnie – tłumaczy rzeczniczka.
Drugi rodzaj kontroli prowadzą lekarze orzecznicy ZUS. Sprawdzają, czy w dniu badania pacjent jest rzeczywiście niezdolny do pracy. Jeśli może już wrócić do swoich obowiązków, to zwolnienie trzeba skrócić. W takim przypadku ubezpieczony zachowuje prawo do zasiłku tylko do dnia badania. W pierwszym półroczu lekarze skrócili w ten sposób 177 zwolnień.