Coraz więcej firm z branży budowlanej narzeka na brak pracowników. Dotyczy to zarówno pracowników o wysokich kwalifikacjach, jak i tych niższego szczebla.
Z badań agencji zatrudnienia Work Service wynika, że aż 69 proc. przedsiębiorstw budowlanych ma problemy ze znalezieniem pracowników niższego szczebla. W przypadku stanowisk specjalistycznych, kłopoty rekrutacyjne deklaruje 25 proc. firm, choć czas poszukiwania właściwego kandydata wydłuża się w tym przypadku nawet do 6 tygodni. Narzeka na to aż 42,2 proc. przedsiębiorstw.
– Na problem kadrowy wpływa przede wszystkim kryterium najniższej ceny kontraktu oraz słaby poziom szkolnictwa zawodowego – mówi Marek Wachowski, wiceprezes Lubelskiego Forum Pracodawców i właściciel firmy instalacyjnej Wamaco. – Między innymi z tych powodów możliwości płacowe są dość ograniczone. Dlatego pracownicy poszukują lepszych zarobków i często znajdują je poza granicami kraju.
Pracownik o wysokich kwalifikacjach w Europie zachodniej może liczyć na wynagrodzenie nawet trzykrotnie wyższe niż w kraju.
Miesięczne wynagrodzenie w województwie lubelskim wynosi ok. 3-4,5 tys. zł brutto. – Korzysta na tym szara strefa budowlana ponieważ nie odprowadza od wynagrodzeń pracowniczych podatku PIT, składek ZUS i zdrowotnych – zaznacza Wachowski. – A to w znacznym stopniu obciąża przedsiębiorców pracujących zgodnie z kodeksem pracy i systemem podatkowym.
– Jest to rzeczywiście problem, mamy coraz więcej takich sygnałów od przedsiębiorców. W związku z brakami kadrowymi coraz więcej firm musi posiłkować się pracownikami z Ukrainy – mówi Małgorzata Sokół, dyrektor Wojewódzkiego Urzędu Pracy w Lublinie.
Ci chętnie podejmują pracę w naszym kraju, gdyż wchodzą tym samym na rynek unijny. Według danych Work Service, 24 proc. migrantów zza wschodniej granicy znalazło zatrudnienie właśnie w budownictwie i usługach remontowo-wykończeniowych.