Prawie ćwierć tysiąca rodzin z ul. Przyjaźni w Lublinie na długo zapamięta te dni. Na termometrach jest prawie 30 stopni, a oni mają suche krany.
Skąd to zamieszanie? Robotnicy remontują kanał ściekowy biegnący pod ul. Łęczyńską. I przez dwa dni nic nie może tymi rurami płynąć. A mieszkańcy dwóch bloków Przyjaźni 1 i 21 mają poważny problem. Już w zeszłym tygodniu na klatkach schodowych zobaczyli ogłoszenia o tym, że 9 i 10 czerwca nie będą mogli w ogóle korzystać z kanalizacji. A po to, żeby niczego do zlewów i sedesów nie wlewali MPWiK nie będzie im dostarczać wody do mieszkań.
Realizacja Agnieszka Antoń
- Nie wyobrażam sobie, jak to będzie. Wodę mogę sobie przynieść, ale co zrobić ze ściekami? - martwi się Zofia Sobich. Swe potrzeby fizjologiczne lokatorzy będą mogli załatwiać w przenośnych toaletach toi-toi ustawionych wzdłuż bloków, po jednym na każdą, liczącą 15 mieszkań klatkę schodową. Wyjść za potrzebą jest gdzie, ale nie ma gdzie się umyć, ani pozmywać naczyń. - No bo niby gdzie mamy wylać brudną wodę? - pyta Alina Błonka - Całe szczęście, że mam córkę na tym samym osiedlu, to pójdę do niej. Wiadra na zlewki już sobie zabezpieczyłam, ale nie wiem, gdzie je wyniosę - dodaje.
- Musowo sobie jakoś poradzić - wzdycha pani Maria z bloku nr 21. - Wody nałapałam w pojemniki. Wannę już zatkałam i tam będę wszystko gromadzić. A później jakoś się to będzie z tej wanny wylewać. O tyle dobrze, że sama mieszkam, to i wody mniej zużywam.
Miejskie Przedsiębiorstwo Wodociągów i Kanalizacji wyjaśnia, że inaczej być nie mogło. - Nie odkręca się koła w czasie jazdy - mówi Tadeusz Fijałka, prezes MPWiK. - Remont wygląda w ten sposób, że do kanału wpuszcza się specjalny rękaw z włókna szklanego nasączanego żywicami, a później utwardza się to gorącą wodą. Rękaw uszczelnia wtedy kanał od środka, a później do wnętrza wjeżdża robot, który wywierca przykanaliki do poszczególnych budynków. Gdybyśmy to robili zwykłą metodą, wtedy musielibyśmy rozkopać ulicę, a przerwa w odprowadzeniu ścieków byłaby jeszcze dłuższa.