Personel otwierającej się dziś kawiarni ma 43 łapy i jest wąsaty bez względu na płeć. Nie dotyczy to oczywiście ludzi, ale oni zdecydowanie są tu mniejszością. Pierwszy w mieście lokal, gdzie można posiedzieć nad filiżanką w towarzystwie kotów zaczyna działać przy ul. Orlej.
Czytaj Dziennik Wschodni bez ograniczeń. Sprawdź naszą ofertę
Futrzaki będą swobodnie poruszać się po lokalu. – Mogą podejść sobie do klienta, ale kotów nie będzie można brać na ręce – uprzedza Konrad Białek z Mrau Cafe.
Zwierzaki pochodzą z lubelskiego schroniska i jest ich jedenaście. Żeby doliczyć się wszystkich trzeba poćwiczyć szyję nie omijając wzrokiem konstrukcji wiszących nad głowami klientów. Właśnie tu wylegiwał się wczoraj najstarszy w ekipie Witkacy oraz Waldemar, którego trzeba było fotografować z drabinki. Na dole za to należy szukać Pirata, który nie ma jednej łapki. A jeśli ktoś doliczy się dwunastego zwierzaka, to nie znaczy, że dwoi mu się w oczach (alkoholu tu nie serwują), tylko że z wizytą wpadł kot właścicieli, Igor zwany Prezesem.
O ile z zamówieniem kawy problemu nie będzie, o tyle z dostaniem kota na wynos tak łatwo już nie będzie. Adopcje nie są co prawda kategorycznie wykluczone, ale będą się zdarzać bardzo rzadko i na pewno nie od pierwszego wejrzenia. Przygarnąć zwierzaka będzie można tylko pod warunkiem, że... to kot przygarnie nas. – Adopcje będą możliwe tylko wtedy, gdy uznamy, że kot sobie wybrał człowieka – podkreśla Białek. Co do zasady kocia obsada ma być jednak stała.
Kocia kawiarnia nie jest wynalazkiem ani lubelskim, ani polskim. Pierwszy taki lokal w naszym kraju powstał przy Krowoderskiej w Krakowie, pierwsza w Europie była w Wiedniu, zaś pomysł trafił na nasz kontynent z Dalekiego Wschodu.
Lubelska Mrau Cafe otwiera się przy Orlej 6 dziś o godz. 15. Będzie czynna od poniedziałku do czwartku od godz. 10 do 21, w piątki i soboty do 22, a w niedziele od 11 do 20.