Jazda obok siebie zamiast „gęsiego”, rolkarze i piesi na pasie dla rowerzystów. Tak wygląda sytuacja na lubelskich ścieżkach rowerowych. Mundurowi zapewniają, że regularnie patrolują newralgiczne miejsca. Ratusz nie wyklucza zmian w oznakowaniu
Na ścieżce rowerowej wzdłuż Bystrzycy pojawi się przerywana linia rozdzielająca kierunki jazdy. – Takie rozwiązanie z powodzeniem stosowane jest w Białymstoku, z którego właśnie wracam – mówi Aleksander Wiącek, asystent prezydenta odpowiedzialny za politykę rowerową miasta. Nie jest jeszcze w stanie podać konkretnego terminu wymalowania takich pasów.
Mogłyby one znacznie poprawić bezpieczeństwo. Obecnie wielu rowerzystów nie trzyma się prawej krawędzi, ale jeździ dowolną stroną ścieżki. W słoneczne dni, kiedy na trasy wyjeżdżają tłumy cyklistów, łatwo o zderzenie. Takie wypadki mogą się skończyć tragicznie. Przykładem może być zdarzenie z 30 maja, kiedy 27-letni rowerzysta zderzył się z jadącą z przeciwka kobietą. 42-latce nic się nie stało, ale mężczyzna doznał poważnych obrażeń głowy. Zmarł po kilkunastu dniach walki o życie. Dokładne okoliczności zdarzenia wyjaśniają śledczy.
Ścieżka wzdłuż Bystrzycy i Zalewu Zemborzyckiego nie należy do bezpiecznych. W słoneczne dni bardzo łatwo o wypadek. – Rodziny i znajomi jadą rowerami obok siebie. Nie patrzą, że ktoś nadjeżdża z przeciwka, a ścieżka jest wąska – przyznaje Rafał, nasz Czytelnik. – Nastolatki ze słuchawkami w uszach wpatrują się w smartfony i jadą na rolkach całą szerokością ścieżki.
Problemem są nie tylko nieprawidłowo jadący rowerzyści, ale i wbiegające im przed koła dzieci, czy właśnie rolkarze śmigający drogami dla rowerów. – Niektórym brakuje zdrowego rozsądku – pisze nasz internauta xs. – Część ludzi, choćby nie wiem co, musi jechać po kolorze różowym, mimo że obok jest cały chodnik wolny. Też parę razy mało nie zaliczyłem czołówki, bo na upartego trzymają się tej różowej kostki.
Ratusz zapowiada, że rozważy ustawienie w kilku punktach tablic z informacją o tym, która część jest dla pieszych, która dla cyklistów i gdzie nie powinni się znaleźć rolkarze. – To temat do dyskusji – przyznaje Ludwika Stefańczyk z Wydziału Gospodarki Komunalnej w Urzędzie Miasta, który odpowiada za ścieżkę rekreacyjną wzdłuż rzeki. Ale zastrzega, że tablice przyciągające uwagę mogą skłaniać niektórych do zatrzymywania się, co też może być niebezpieczne.
W sezonie na trasy dla cyklistów wyjeżdżają rowerowe patrole straży miejskiej i policji. Mundurowi zapewniają, że codziennie patrolują najbardziej zatłoczone odcinki. Pouczają i upominają. Czasem wystawiają mandaty.
– W tym sezonie, do końca maja wystawiliśmy 27 mandatów na kwotę 2400 zł – mówi Robert Gogola, rzecznik lubelskiej straży miejskiej. – Spacerowanie i jazda na rolkach po ścieżce dla rowerów to wykroczenie. Grozi za to 50 zł mandatu.
Strażnicy mają do dyspozycji osiem rowerów, co pozwala na wysłanie 2-3 patroli dziennie. Służbę na dwóch kółkach pełni też kilkunastu policjantów. – Nie ma dnia, by naszych patroli nie było na ścieżkach – zapewnia Renata Laszczka-Rusek, rzecznik lubelskiej policji. – Nasza obecność jest bardzo ważna, ale nie zastąpi zdrowego rozsądku rowerzystów i pieszych. Policjanci reagują jednak za każdym razem, kiedy są świadkami wykroczenia.
Mundurowi przyznają, że jednym z największych problemów są piesi i rolkarze na ścieżkach dla rowerów. Sami cykliści również nie są kryształowi. Ich główne przewinienia to przejeżdżanie przez przejścia dla pieszych i jazda całą szerokością ścieżki.
(DRS)