Szefowa MEN zapowiedziała, że dzisiejsi piątoklasiści nie będą przystępowali już do sprawdzianu na koniec szóstej klasy. Decyzja nie jest zaskakująca, ale wielu pedagogów się z nią nie zgadza
– Sprawdzian w kwietniu 2016 r. będzie ostatnim. Rezygnacja z niego to pierwszy krok na drodze do wygaszania gimnazjów – poinformował o decyzji minister Anny Zalewskiej departament informacji i promocji MEN.
Środowisko oświatowe nie jest tą decyzją zaskoczone, bo o likwidacji sprawdzianu szóstoklasistów już wcześniej mówili zarówno posłowie PiS, jak i PO. Politycy uznali, że ten egzamin to dla uczniów niepotrzebny stres (nie ma funkcji rekrutacyjnej, bo zgodnie z przepisami gimnazja rejonowe mają obowiązek przyjąć każde dziecko), a dla budżetu niepotrzebny wydatek. Co roku na egzamin wydaje się ok. 10 mln zł.
Nieco inne zdanie mają jednak nauczyciele. – Moim pierwszym egzaminem w życiu była matura. Dlatego wiem, czym jest gigantyczny stres egzaminacyjny. Wydaje mi się, że sprawdzian jest mniejszym obciążeniem psychicznym, gdy zdaje się go kilkakrotnie, na różnych etapach nauki – mówi Ewa Barszcz, dyrektor gimnazjum nr 16 w Lublinie. – Co więcej, istniejący dziś system stanowiący połączenie oceniania wewnętrznego ze sprawdzianami zewnętrznymi stanowi dobre narzędzie do testowania wiedzy i umiejętności zdobywanych przez uczniów.
O sensowności egzaminów mówi też Instytut Badań Edukacyjnych. Stwierdził on niedawno, że zarówno sprawdzian szóstoklasisty, jak i egzamin gimnazjalny i maturalny pozwalają sprawdzać umiejętności rozwijane w szkole, a ich wyniki są wykorzystywane do doskonalenia nauczania.
– Standaryzowane testy egzaminacyjne to potężne narzędzie systemu egzaminacyjnego. Rezygnacja z tego, to jak rezygnacja z termometru przez lekarza – uważa pedagog dr hab. Roman Dolata.
Dolata w oryginalny sposób streszcza zarzuty, jakie są stawiane standaryzowanym testom: Testy, dlaczego nie jesteście tym, czym nie jesteście, czyli dlaczego nie mierzycie np. umiejętności współpracy.
– Oczywiście testy wielu rzeczy nie mierzą, ale czy należy z nich z tego powodu rezygnować, czy raczej nie należałoby ich uzupełnić innymi wiarygodnymi informacjami? Szukajmy innych miar, a nie likwidujmy tej, która ma określoną wartość. W przeciwnym razie staniemy się szczęśliwymi posiadaczami systemu o nieznanej efektywności nauczania – podsumowuje pedagog.