Związek Nauczycielstwa Polskiego rozpoczął wczoraj ogólnopolską akcję protestacyjną. Jeśli nie będzie podwyżek, nie będzie także lekcji. Kiedy nauczyciele odejdą od tablic jest na razie tajemnicą w obawie o szykany.
Kilka tygodni temu ZNP poprosiło pracowników oświaty o wypełnienie ankiety, w której mieli wypowiedzieć się, czy chcą protestować oraz w jaki sposób. Wypełniło ją ponad 230 tys. osób. Zdecydowana większość wskazała na akcję protestacyjną na wzór „psiej grypy” w okresie egzaminów ósmoklasistów i matur. Na drugim miejscu uplasował się strajk.
- Nauczyciele i pracownicy oświaty są poirytowani i zniechęceni – mówi Sławomir Broniarz, prezes ZNP. – Dlatego rozpoczynamy ogólnopolską akcję protestacyjną. Domagamy się wzrostu płac o tysiąc złotych. Zachęcamy też nauczycieli do dbania o własne zdrowie. Z wielką troską i sympatią odnosimy się do akcji, jaką zainicjowała już grupa nauczycieli. Ich działania to troska zarówno o ich zdrowie, jak i zdrowie uczniów.
Mowa o oddolnej akcji pedagogów zgromadzonych m.in. na forach internetowych, którzy w ramach protestu przed niskimi płacami postanowili w ostatnim tygodniu przed świętami pójść na zwolnienia lekarskie.
ZNP do końca tego tygodnia poinformuje swoich członków o tym, jaką formę przebierze protest.
- Do samego końca będziemy utrzymywali w tajemnicy termin jego rozpoczęcia po to, by osoby chcące wziąć w nim udział nie spotykały się z szykanami – podkreśla Broniarz.
Na razie ZNP zaplanowało na 8 stycznia rozmowy z ministrem oświaty, premierem, przedstawicielami innych związków zawodowych na temat zmian w wynagrodzeniu pracowników oświaty.
- Od wzrostu wynagrodzenia uzależniamy dalsze działania – przyznaje Broniarz, a pytany o to, czy akcja protestacyjna nauczycieli zakłóci egzaminy, dodaje: - Jestem przekonany, że odpowiedzialność, która powinna cechować stronę rządową, nie doprowadzi do takiej sytuacji.
Informacja o rozpoczęciu protestu ucieszyła wielu nauczycieli. Niektórzy uważają, że jest już na nią za późno, a ZNP i Solidarność, źle ich reprezentują. Na nauczycielskich forach internetowych rozpisano ankietę, w której pedagodzy oświaty odpowiadają, czy widzą potrzebę stworzenia nowego związku zawodowego w oświacie. Blisko 76 proc. opowiedziało się „za”.