Pani Maria z Lublina rano zapaliła świeczki przy zdjęciu Papieża. Tym mniejszym, bo większe powiesiła w oknie. Obok fotografii do szyby taśmą przykleiła tulipany. Potem poszła do kościoła.
Studentka Ania do domu z nocnego czuwania wróciła nad ranem. Ale mimo zmęczenia nie mogła zasnąć. Nie chciała też oglądać telewizji. Znów poszła do kościoła. Tego na KUL, bo tam czuje się najlepiej.
Łukasz w południe dostał SMS-a. "Bądź o godz. 17 na pl. Litewskim, a o 19 pod Zamkiem. W nocy zapal w oknie świeczkę. W poniedziałek idź do szkoły z czarną opaską na ramieniu”. Nie wie od kogo.
Wciąż jest z nami
Rano przed kościołami wciąż jeszcze płonęły znicze zapalone ubiegłej nocy. Wielu dopiero teraz wychodziło z kościołów. - Po godz. 7 rano studenci dzwonili do mnie. Gdy wracali z nocnego czuwania - mówi Beata Górka, rzecznik Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego.
Na gmachu KUL zawisł transparent "...ale Jego duch jest z Nami”. W tym samym miejscu, gdzie prawie 27 lat temu mogliśmy przeczytać "Nasz profesor Papieżem”. Drzwi akademickiego kościoła się nie zamykały. Studenci od rana przychodzili też pod pomnik Ojca Świętego na dziedzińcu KUL. Rzadko z pustymi rękami. Róże, tulipany, znicze i świeczki ustawiane w znak krzyża czy serca. Z godziny na godzinę było ich coraz więcej.
- Myślałam, że wczoraj był najgorszy dzień w moim życiu. Ale pomyliłam się. Dziś jest jeszcze gorzej - mówi studentka, którą tam spotkaliśmy.
- Jego listy, encykliki, homilie - to testament, który będziemy czytać. A w nim wszechobecne przesłanie nadziei - mówił podczas mszy świętej w "papieskim” kościele św. Rodziny na Czubach ks. abp Józef Życiński. - Jak realizować ten testament? Wstańmy, chodźmy. Idźmy w świat. Głosić to przesłanie Bożego miłosierdzia, które On zaszczepił w naszych sercach.
Tych słów słuchało prawie trzy tysiące wiernych, którzy zgromadzili się w kościele. Tym samym, gdzie 18 lat temu na ambonie stał sam Jan Paweł II.
- Pamiętam jak dziś. Miałem osiem lat i miejsce w sektorze A, przy samej trasie przejazdu Ojca Świętego - wspomina z uśmiechem pan Zbigniew. - Wszyscy koledzy mi zazdrościli. A potem wracaliśmy do domu na piechotę i strasznie lało. Gdy Papież jechał, to wszyscy porządkowi stali wzdłuż trasy i trzymali się za ręce. Mój tata też tam był. Tak bardzo byłem z niego dumny.
Wczoraj świeca, dziś znicz
W słoneczne niedzielne popołudnie na plac Litewski w Lublinie ściągnęły tłumy. Dorośli, dzieci i młodzi ludzie. Ci, którzy byli tu już dzień wcześniej i nowi.
- Wczoraj niosłam świeczkę. Dziś znicz - mówi dziewczyna w żółtej chustce na szyi. Po czym szybko odwraca się i odchodzi. Chyba płacze.
Zgromadzeni w skupieniu odmówili Koronkę do Miłosierdzia Bożego w intencji Papieża. Potem śpiewał Gospel Rain. A z głośników popłynął głos Jana Pawła - fragmenty homilii z jego ostatniej pielgrzymki do Polski.
- Zaczynacie zdawać egzamin z papieskiego nauczania - powiedział na zakończenie ks. Mirosław Ładniak.
Wstaliśmy. Idziemy
Po godz. 18 wszyscy zgromadzeni, odmawiając różaniec, ruszyli deptakiem w stronę Zamku Lubelskiego. - Zebraliśmy się tutaj, by przekroczyć próg smutku - powiedział rozpoczynając eucharystię na placu Zamkowym abp Józef Życiński.
30 tysięcy lublinian w ciszy i skupieniu słuchało słów metropolity lubelskiego. Przypomniał zebranym słowa, którymi Jana Paweł II rozpoczął swój pontyfikat "Nie lękajcie się. Otwórzcie drzwi Chrystusowi”.
- Zdobądźmy się na odwagę, aby wyzwolić się z lęków i konwenansów. Mamy odważnie żyć - mówił z podium przykrytym czarnym płótnem.
Przypomniał też o wolności, której nauczył nas Ojciec Święty. O prawdzie, która wcale "nie leży pośrodku”. - Gdyby trzeba było szukać pomiędzy prawdą Chrystusa a ulicy, to bylibyśmy chrześcijanami na pół etatu. A żeby znaleźć prawdę, trzeba się nad nią pochylić. Trzeba trudu, wysiłku, ran, wierności...
- Ojcze Święty, idziemy Twoim szlakiem. Idziemy, Ojcze Święty - powiedział na zakończenie. •