Gdy al. Solidarności zostanie przedłużona do obwodnicy, to nasze domy zostaną w praktyce odcięte od świata – skarżą się mieszkańcy ul. Jaśminowej. Chcą zmiany projektu przedłużenia al. Solidarności. Ratusz odmawia.
– Na pierwotnych mapach jest przewidziany prawoskręt z ul. Jaśminowej w projektowane przedłużenie al. Solidarności, dzięki czemu mielibyśmy łatwy wyjazd w stronę miasta – mówi Maciej Łuczak z ul. Jaśminowej. – Teraz okazuje się, że zjazdu jednak ma nie być.
Protestujący wysłali do Ratusza oficjalne pismo, w którym sprzeciwiają się projektowi. Pod protestem podpisali się też mieszkańcy kilku okolicznych ulic: Podchorążych, Jasińskiego i Dzieci Zamojszczyzny.
– Chcą nas tu zamknąć w betonowym getcie – oburza się Andrzej Paśnikowski z ul. Podchorążych. – Praktycznie odciąć od świata.
Mieszkańcy chcą, by Ratusz wrócił do wcześniejszych koncepcji. – Na planach, które widzieliśmy w poprzednich latach, było rondo na skrzyżowaniu przedłużonych al. Solidarności i Głębokiej – mówi Łuczak. – Wystarczyłoby przedłużyć Klonową do ronda, by rozwiązać nasze problemy – dodaje Paśnikowski. – Teraz okazuje się, że nie będzie ani ronda, ani dojazdu do niego od nas.
A co będzie? – Urzędnicy chcą nam zostawić jedynie wyjazd z ul. Podchorążych w kierunku ul. Dzieci Zamojszczyzny – mówi Andrzej Sagan z ul. Jaśminowej. – Problem w tym, że ten podjazd ma 16 procent nachylenia! Praktycznie nie można nim jeździć.
Urzędnicy twierdzą, że projektu nie da się zmienić. – Przedłużenie al. Solidarności ma już komplet decyzji niezbędnych do rozpoczęcia budowy. Sprawa jest zamknięta – ucina Marek Młynarczyk, zastępca dyrektora Wydziału Inwestycji w Urzędzie Miasta.
Ratusz zapewnia, że nawet gdyby projekty nie były jeszcze gotowe, to i tak niemożliwe byłoby stworzenie skrętu z al. Solidarności w Jaśminową. – To nie jest tak, że w dowolnym miejscu drogi można robić wyjazd – wyjaśnia Stanisław Fic, zastępca prezydenta Lublina.
– 20 lat temu kupowałem tu działkę, znając całą koncepcję budowy nowych dróg w tym rejonie – mówi Paśnikowski. – Powstaje projekt, który ma ręce i nogi. Pokazuje się go ludziom. A potem tnie po kosztach, nie patrząc, jaką krzywdę się komuś wyrządza.