Dziesięć lat więzienia. Taką karę wymierzył sąd Grzegorzowi S., który brutalnie zamordował swojego kuzyna. Nie podobało mu się, że mężczyzna rozpija jego konkubinę.
Wyrok w tej sprawie zapadł w środę w Sądzie Okręgowym w Lublinie. 38-letniemu Grzegorzowi S. groziło nawet dożywocie. Mężczyzna został jednak skazany na 10 lat więzienia.
– Sąd opierał się na zeznaniach świadka, który słyszał, jak oskarżony zadaje ciosy. Jego relację potwierdza również opinia biegłych powołanych w sprawie – uzasadniał wyrok sędzia Piotr Łaguna.
Podczas procesu Grzegorz S. przyznał się jedynie do pobicia kuzyna. – Stanisław był dobrym człowiekiem. Nie chciałem zrobić mu krzywdy – przekonywał Grzegorz S.
Przed procesem 38-latek znęcał się nad krewnymi. Dostał za to wyrok w zawieszeniu. W 2016 r. mężczyzna wraz konkubiną zamieszkał w Nasutowie. Wprowadził się do domu swoich kuzynów – Stanisława i Zbigniewa S. Obaj mężczyźni żyli z rent i nadużywali alkoholu. Pili również z partnerką Grzegorza S. On sam jako jedyny zarabiał. Pracował jako murarz na budowie w Lublinie.
W dniu zabójstwa Grzegorz S. jak zwykle pojechał do pracy. Po południu zadzwonił do swojej partnerki. Zorientował się, że kobieta jest pijana. Kiedy wrócił do domu, dowiedział się, że kobieta pojechała gdzieś z jego kuzynem Stanisławem. W nocy mężczyzna wrócił do domu sam. Był kompletnie pijany.
– Pytałem go, gdzie jest Kaśka. Dałem mu ze dwa razy z plaskacza i się przewrócił – zeznał Grzegorz S. – Klęknąłem nad nim i uderzyłem jeszcze z siedem razy. Nie powiedział ani słowa.
Obecny w domu drugi kuzyn – Zbigniew, słuchał odgłosów bicia. Nie wychodził z pokoju ze strachu przed Grzegorzem S. Z późniejszych zeznań Zbigniewa wynika, że rano jego brat leżał na podłodze. Był zmasakrowany. Wyglądał na martwego. Wezwany na miejsce lekarz pogotowia stwierdził zgon.
Policjanci zatrzymali Grzegorza S. następnego dnia. Jak ustalono, mężczyzna co najmniej kilkanaście razy uderzył swoją ofiarę młotkiem w głowę.