Najwyższa Izba Kontroli ma poważne zastrzeżenia do sposobu, w jaki powstała Hala Targowo-Wystawiennicza. Według pierwotnych założeń inwestycja miała kosztować 12 mln złotych. Jednak Urząd Marszałkowski przyjął, że trzeba 20 mln. I taką kwotę na nią przeznaczył bez dokładnej analizy ekspertów, opierając się na danych Międzynarodowych Targów Lubelskich - uważa NIK. Na dodatek cała procedura zmierzająca do rozpoczęcia budowy przebiegała w sposób chaotyczny i nieudolny.
- Ta inwestycja weszła do planów województwa jakby kuchennymi drzwiami - mówi Marian Cichosz, dyrektor Lubelskiej Delegatury NIK.
NIK podkreśla też, że Urząd Marszałkowski nie zabezpieczył dostatecznie swoich interesów wchodząc do spółki. Nazwał to ryzykownym inwestowaniem na gruncie należącym do miasta.
Kontrolerzy zastanawiają się również nad wyborem wykonawcy. A ten miał status przywięziennego zakładu pracy. Dzięki temu mógł przyjmować zlecenia omijając procedurę przetargową. A że firma z Potulic nie była w stanie samodzielnie wykonać robót, korzystała z podwykonawców. - Przykrywka? - spekuluje dyrektor NIK.
I co z tego? Niewiele. Raport trafił do władz samorządowych województwa. A te mają swoje zdanie w tej kwestii: Nie zgadzamy się z zarzutami - mówi Tomasz Makowski, rzecznik Urzędu Marszałkowskiego.