(MACIEJ KAC
Coraz więcej szkół językowych korzysta z nowoczesnych technologii. Wszystko po to, by kurs był bardziej efektywny.
– To zaczyna być standardem w większości szkół. Zdarzają się uczniowie, którzy są świetnie przygotowani pod względem gramatycznym, ale ich poziom porozumiewania się jest podstawowy. Dlatego sprawdzamy to już na samym początku – zaznacza Mariusz Salerek, dyrektor lubelskiego oddziału Discovery School. – Takie rozmowy przeprowadzają tylko polscy lektorzy. To osoby z doświadczeniem, które potrafią ocenić umiejętności ucznia i dobrać mu odpowiednią grupę i podręcznik, na którym będzie pracował.
Testy też są inne. Przestają być tradycyjnym formularzem z trzema odpowiedziami do wyboru. – Stawiamy poprzeczkę trochę wyżej. Dlatego test składa się też z elementów tłumaczenia oraz tekstu, który uczeń musi napisać sam na jeden z wybranych tematów. Na 100 punktów, które można dostać za cały test, za zadanie opisowe przyznawanych jest maksymalnie 50 – dodaje Salerek.
– Nawet ktoś biegły w obcojęzycznej gramatyce musi przełamać bariery w mówieniu. Nie ma na to lepszej recepty niż regularna praktyka, zwłaszcza pod okiem native speaker'a, dzięki któremu późniejsze rozmowy ucznia za granicą, np. podczas wakacji, będą dla niego czymś naturalnym – ocenia Patrycja Jeziorek, lektor i egzaminator TELC języka angielskiego.
Dlatego w większości szkół coraz częściej spotykana jest zasada mówienia w stu procentach w obcym języku oraz zajęcia i konwersacje z native speakerami. – Ilość godzin w semestrze, które są zarezerwowane dla native speakera jest różna. Wszystko zależy od poziomu i potrzeb grupy. Wiadomo, że na kursach certyfikatowych lub konwersacyjnych będzie ich więcej. Natomiast na zajęciach przygotowujących do matury czy kursach standardowych skupiamy się na czymś innym – wyjaśnia Salerek.
W niektórych szkołach lektor i native speaker dzielą się zajęciami po połowie. – Lektor skupia się na zagadnieniach gramatycznych, a native na słownictwie i komunikacji – tłumaczy Marlena Dobrzyńska, specjalista ds. obsługi klienta w szkole Prof-Lingua w Lublinie.
Multimedia
Oprócz podręczników i ćwiczeń na zajęciach wykorzystywane są też m.in. materiały filmowe. – Wiadomo, że oglądanie filmów w oryginale jest bardzo pomocne. Wykorzystujemy jednak te metody z umiarem. Lektor wybiera najciekawsze fragmenty, prowadzi dyskusję na ich temat i omawia konkretne przydatne zwroty czy słownictwo. Oglądanie całego filmu to strata czasu, przecież można to zrobić w domu – dodaje Salerek.
Uczniowie przeważnie mają też bezpłatny dostęp do biblioteki i medioteki szkoły. – Innowacyjną metodą w naszej szkole jest także blended learning. To połączenie e-learningu, czyli interaktywnych zajęć ze spotkaniami indywidualnymi z lektorem lub w 3–6 osobowych grupach – tłumaczy Dobrzyńska. – Wykorzystujemy też filmy na DVD, prezentacje multimedialne i filmiki z You Tube.