Rozmowa z Wojciechem Januszczykiem i Piotrem Szkołutem, architektami krajobrazu z lubelskiej pracowni Garden Concept
• Dostaliście miejskie zlecenie na zaprojektowanie błoni pod zamkiem. Byliście najtańsi czy najlepsi?
Wojciech Januszczyk: - Po tym, jak miasto nie doszło do porozumienia z laureatem 1. miejsca w konkursie, wysłało zapytanie ofertowe do laureatów 2. i 3. miejsca, a także do pracowni, których projekty dostały wyróżnienia.
Piotr Szkołut: - My w tym konkursie zajęliśmy II miejsce więc chyba się dobrze złożyło, że projekt trafił do naszej pracowni.
Wojciech Januszczyk: - Cena była jedynym kryterium. Liczyło się tylko to, jaką najniższą kwotę zaproponują pracownie. Co ważne, w zapytaniu chodziło o znacznie mniejszy obszar niż ten z konkursu.
• Wy zgodziliście się zrobić to za 60 tys. Zarobicie na tym?
Wojciech Januszczyk: - O zarobku będziemy wiedzieli na końcu procesu. Myślę, że tu większe znaczenie mają inne priorytety. To bardzo wartościowy obszar. A warunki ogłoszenia były jakie były... Może kiedyś dostaniemy razem z Miastem jakąś nagrodę w ogólnopolskim konkursie? Jesteśmy bardzo zadowoleni, że mamy to zlecenie.
Piotr Szkołut: - Ta przestrzeń to jedna z wizytówek miasta, która musi być zaprojektowana na najwyższym poziomie. Chcemy wprowadzić nową jakość, ale z dużym zrozumieniem dla tożsamości tego miejsca. Zdajemy sobie sprawę, jaką ma ono wartość historyczną i krajobrazową. Dlatego planujemy podjąć dialog z zainteresowanymi tą przestrzenią.
Wojciech Januszczyk: - Kolejny ważny cel to zachęcenie mieszkańców do korzystania z tej przestrzeni. Marzy mi się, by lublinianie i ich goście przychodzili tu wypoczywać czynnie i biernie. Tak, jak ma to miejsce w parkach za granicą, gdzie nikt nie wstydzi się ćwiczyć czy dyskutować lub jeść śniadanie na trawie.
• Zaprojektujecie socjalistyczną ścieżkę zdrowia czy siłownię na świeżym powietrzu?
Wojciech Januszczyk: Nie, nie w takim miejscu! Nie chodzi o siłownię. Raczej o stworzenie przestrzeni, w której wytworzą się nowe nawyki. Mamy nadzieję, że dzięki tej realizacji przestrzeń publiczna stanie się „drugim domem, salą wykładową czy miejscem do ćwiczenia tężyzny fizycznej”, a nie tylko spacerniakiem.
• Ile z konkursowego projektu zostanie, a ile będziecie projektować od nowa?
Piotr Szkołut: - Przede wszystkim należy zwrócić uwagę na zakres nowego projektu w relacji do prac konkursowych. Wszędzie w mediach widoczne są wizualizacje naszej konkursowej koncepcji, która obejmowała prawie 40 ha. A dziś projektujemy raptem 4 ha bezpośrednio pod Zamkiem. Ponadto, w centralnej części znajduje się prywatna działka, a na terenie miejskim wytyczne mówią o pozostawieniu istniejącego parkingu. Więc projektowany obszar to tylko niewielki fragment konkursowego. Uniemożliwia to realizację wszystkich założeń.
Wojciech Januszczyk: - Tak naprawdę to jeszcze nie wiemy jaki będzie efekt konsultacji. Rozmowy z władzami miasta, Miejskim Konserwatorem Zabytków i Ośrodkiem Brama Grodzka Teatr NN czy innymi instytucjami, które są zainteresowane tą przestrzenią, jeszcze się nie rozpoczęły. W planach są też konsultacje z mieszkańcami.
• Co zatem wiemy na dziś?
Wojciech Januszczyk: - To miejsce, w którym mają przenikać się dwie przestrzenie: historyczna i współczesna. Zanim stała się tu drugowojenna tragedia, żyli i mieszkali tu ludzie. Jeśli będzie to możliwe, tu chcemy upamiętnić to miejsce życiem! A nie obrazem tragedii! To jedno z naszych ważniejszych założeń.
• W konkursie zaproponowaliście zostawienie wszystkich rosnących tu drzew.
Piotr Szkołut: - Nadal to dla nas priorytet. Taka jest polityka naszej pracowni. Zamierzamy także dosadzić nowe, ale tak, by nie zasłaniać otwarć i osi widokowych na panoramę miasta.
Wojciech Januszczyk: - Drzewa w centralnej części miasta mają dużą wartość. Musimy to w końcu zrozumieć. Raz usunięte ze ścisłego centrum, np. podczas inwestycji, nie mają gdzie wrócić. Naszym zdaniem, jedyna dopuszczalna możliwość wycinki to zamiana drzew, które mogą zagrażać ze względu na wiek czy chorobę, na duże kilkumetrowe egzemplarze dostosowane do nowych warunków. To wymiana, a nie usuwanie.
• W projekcie był też staw.
Piotr Szkołut: - Nie wiadomo czy zostanie. Obszar, na której został zaprojektowany w konkursie, częściowo nie należy do miasta.
• Nie można go przesunąć?
Piotr Szkołut: - Nie będziemy się upierać jeśli okaże się, że nie ma takiej możliwości. Przesunięcie znacznie zmienia założenia koncepcji. To miejsce wskazane w pracy konkursowej było najlepsze.
• Mała architektura?
Wojciech Januszczyk: - Na najwyższym możliwym poziomie. Nie możemy w takim miejscu oszczędzać i stawiać najtańszych ławek czy latarni. Mamy nadzieję, że w procesie inwestycyjnym nie nastąpią zmiany projektu, tak jak ma to miejsce przy wielu realizacjach, bo zwykle cena gra główną rolę. Projekt to dzieło skończone, a architekt czy architekt krajobrazu to twórca taki jak muzyk czy malarz - oczywiście z zapleczem inżynieryjnym. Jeśli w fazie projektu zamawiający zdecyduje się na propozycje projektanta, to żaden wykonawca nie powinien wpływać ze względów oszczędnościowych na jakość i estetykę przestrzeni.
• Kiedy wasz projekt będzie gotowy?
Piotr Szkołut: - Zgodnie z harmonogramem prac mamy dwa miesiące na przygotowanie koncepcji i osiem miesięcy na pozostałe dokumentacje i formalności. Czyli w sierpniu finał projektu. Pozostaje jeszcze proces opracowania przez miasto zamówienia i czas realizacji zadania.