Od września lekarze nie będą mogli wypisywać uczniom całorocznych zwolnień z wychowania fizycznego. Zamiast nich będą określali jedynie zakres ćwiczeń, których uczniowi wykonywać nie wolno
Zgodnie z rozporządzeniem o szczegółowych warunkach i sposobie oceniania, klasyfikowania i promowania, uczniowie nie będą już zwalniani z uczestnictwa w zajęciach z wychowania fizycznego. To sposób na walkę z rosnącą falą zwolnień.
– Problem zaczyna się już w pierwszych klasach. Rodzice bardzo chętnie wypisują zwolnienia z zajęć tylko dlatego, że dziecko rano zakasłało lub kichnęło. Przyzwyczajają w ten sposób maluchy do tego, że zajęcia można opuszczać z bardzo błahych powodów – uważa pan Maciej, nauczyciel w-f w jednym z lubelskich gimnazjów. – Potem rodzice pomagają wręcz dzieciom w załatwieniu zwolnienia na cały rok szkolny. Wychodzą z założenia, że po co się pocić, skoro można tego uniknąć.
Efekty nadmiernego korzystania ze zwolnień z w-f są zatrważające. Z danych fundacji Medicover, która przebadała ponad 1100 uczniów z pierwszych klas lubelskich gimnazjów wynika, że aż 82,3 proc. dzieci ma nieprawidłową postawę ciała.
Więcej niż co piąty pierwszoklasista cierpi na nadwagę lub otyłość, a niemal 18 proc. ma podwyższone ciśnienie tętnicze krwi. Spośród gimnazjalistów poddanych badaniom aż u 70 proc. wydolność organizmu oceniono jako bardzo słabą, słabą, a najwyżej dostateczną, a co za tym idzie 70 proc. gimnazjalistów ma problem z wejściem po schodach na czwarte piętro.
Z kolei w ostatnim raporcie Najwyższej Izby Kontroli poświęconym sportowi w szkołach wynika, że uczniowie traktują w-f jako zajęcia wyjątkowo nieatrakcyjne. Między innymi z tego właśnie powodu wielu z nich nie uczestniczy w zajęciach sportowych. W klasach IV–VI szkoły podstawowej z zajęć zwolnionych jest ok. 2 proc. uczniów. W gimnazjach nie ćwiczy 5 proc. uczniów, w szkołach ponadgimnazjalnych – już 12 proc.
– Teraz lekarz będzie miał możliwość wystawienia zwolnienia z wykonywania określonych ćwiczeń na zajęciach wychowania fizycznego, a nie z uczestnictwa w tych zajęciach w ogóle – popiera zmiany Lidia Staniszewska, lekarz rodzinny. – Oznacza to, że uczniowie po złamaniu ręki w nadgarstku nie będą wykonywać pompek, skoków przez kozła, czy zwisów z drabinek, nie będą grać w piłkę ręczną,. Będą mogły jednak grać w piłkę nożną lub biegać. Pacjenci po zapaleniu biodra będą mogli grać w siatkówkę, czy rzucać piłką lekarską, a nie siadać w rozkroku.
(drs)
Dla Dziennika
Joanna Mucha, posłanka PO, była minister sportu
To zmiany idące w bardzo dobrym kierunku. Ogromnym problem jest zbyt dużo liczba zwolnień uczniów z lekcji w-f. Tymczasem istnieje stosunkowo mała liczba schorzeń, które wykluczają ze wszystkich rodzajów aktywności. Nawet uczniom ze złamaną nogą można wymyślić ćwiczenia wymagające użycia rąk. To wszystko zależy tylko od kreatywności szkoły, która od teraz będzie bardzo istotna.