Obiecały, że zwrócą wyłudzone pieniądze. Sąd puścił je wolno. – Teraz trudniej będzie dotrzeć do ich wspólników – uważają śledczy.
We wtorek ich ofiarą padła 58-letnia mieszkanka Lublina. Odebrała telefon od młodej kobiety, która podała się za jej córkę. Usłyszała, że rozmówczyni pilnie potrzebuje pożyczki. Kobieta uwierzyła. Rzekomej koleżance córki, która zgłosiła się po pieniądze, dała ponad 30 tys. zł. W podobny sposób został oszukany 60-letni lublinianin. Obcej kobiecie dał 20 tys. zł.
Tego samego dnia złodzieje próbowali wyciągnąć jeszcze po 20 tys. zł od dwóch kolejnych osób. Tym razem się nie udało.
– Policjanci doszli, że za oszustwami stoją dwie kobiety: 51-latka z Poznania i 19-latka z Wrocławia – mówi Janusz Wójtowicz, rzecznik KWP w Lublinie. – Obie były już w Poznaniu. Tam zostały zatrzymane.
W środę kobiety zostały przywiezione do Lublina. Oszukani je rozpoznali. Prokuratura postawiła oszustkom zarzuty oszustwa i wystąpiła o aresztowanie. Policja zapowiadała, że sprawa jest rozwojowa, bo kobiety mogą mieć na koncie podobne sprawki.
Tymczasem w piątek Sąd Rejonowy w Lublinie uznał, że wystarczy oddanie kobiet pod dozór policji.
– Przyznały się, śledztwo jest na ukończeniu. Sąd uznał, że nie ma potrzeby aresztowania – mówi Artur Ozimek, rzecznik Sądu Okręgowego w Lublinie.
Śledczy są przekonani, że kobiety działały w gangu specjalizującym się w oszustwach. Ich zadaniem było jedynie odbieranie pieniędzy. Do oszukiwanych dzwonili inni. Kobiety nie powiedziały, kto. Ustalenie tego będzie teraz bardzo trudne.
Prokuratura ma siedem dni na odwołanie się od decyzji sądu.