W nocy z poniedziałku na wtorek zmarła Zyta Gilowska, wicepremier i minister finansów w rządach Kazimierza Marcinkiewicza i Jarosława Kaczyńskiego. Miała 66 lat. Od kilku lat chorowała na serce
Niezwykle energiczna, mówiła z szybkością karabinu maszynowego, słynęła z ciętych ripost, doskonale znała się na ekonomii, twarda rozmówczyni, wspaniała, pełna humoru kobieta – takie najczęściej wspominają prof. Gilowską osoby, które ją znały.
Zyta Gilowska urodziła się 7 lipca 1949 r. w Nowym Mieście Lubawskim. Ukończyła studia w Instytucie Nauk Ekonomicznych Uniwersytetu Warszawskiego. Później związała się z Lubelszczyzną. Doktoryzowała się i habilitowała na UMCS, a postanowieniem prezydenta RP z 16 sierpnia 1999 r. otrzymała tytuł naukowy profesora. Wykładała na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim, gdzie od 2001 r. zajmowała stanowisko profesora zwyczajnego.
Marka w indeksie
– Bardzo dużą wagę przywiązywała do naszych relacji ze studentami. Była bardzo wymagająca, ale studenci mieli świadomość, że informacja w indeksie, iż uczęszczało się na seminarium do prof. Gilowskiej, to była marka. Doskonale o tym wiedzieli i podejmowali ten trud, bo to się później opłacało – opowiada prof. Marian Żukowski, dyrektor Instytutu Ekonomii i Zarządzania KUL, który funkcję objął na prośbę Gilowskiej, gdy ta coraz bardziej angażowała się w życie polityczne.
Burzliwą przygodę z polityką rozpoczynała w Świdniku, gdzie w latach 1990-98 była miejską radną. W latach 90. działała w Kongresie Liberalno-Demokratycznym i Unii Wolności. Następnie zaangażowała się w tworzenie lubelskich struktur Platformy Obywatelskiej i w 2001 r. z pierwszego miejsca na liście w okręgu lubelskim dostała się do Sejmu. Zasiadała w prezydium klubu parlamentarnego PO, przewodniczyła regionowi lubelskiemu, była nawet wiceprzewodniczącą partii.
"Nie traciła czasu"
– Była wspaniała, inteligentna i żarliwa! Pomagałem jej trochę w tej kampanii i pamiętam zawsze bardzo merytoryczne i rzeczowe rozmowy. Nie traciła czasu na drobiazgi i plotki – wspomina Janusz Palikot, który w 2005 r. przejął po Gilowskiej kierownictwo w lubelskiej Platformie.
Z PO wystąpiła w związku z oskarżeniami o nepotyzm. Zarzucano jej, że zatrudniła w swoim biurze poselskim swoją synową oraz opłacała pracę swojego syna Pawła Gilowskiego jako eksperta prawnego z pieniędzy przeznaczonych na obsługę biura. Gilowska zdecydowanie odpierała te zarzuty i po tych wydarzeniach postanowiła odejść z PO. Wtedy zbliżyła się do Prawa i Sprawiedliwości.
"Potrafiła przekonywać"
– Była wyjątkową osobą na polskiej scenie politycznej, życie państwowe traktowała jako służbę publiczną. Miała swoją wizję państwa, do której potrafiła przekonywać jak mało kto – wspomina Artur Soboń, dziś poseł PiS ze Świdnika, a wtedy pracownik tamtejszego magistratu.
W styczniu 2006 roku prezydent Lech Kaczyński na wniosek premiera Kazimierza Marcinkiewicza powołał Zytę Gilowską na wicepremiera i ministra finansów. Została odwołana 24 czerwca 2006, kiedy to Rzecznik Interesu Publicznego zarzucił jej „kłamstwo lustracyjne”. Sąd lustracyjny orzekł jednak, że złożyła ona zgodne z prawdą oświadczenie lustracyjne. 22 września 2006 została powołana na wniosek premiera na stanowiska ministra finansów i wicepremiera w rządzie Jarosława Kaczyńskiego.
W wyborach parlamentarnych w 2007 po raz drugi uzyskała mandat poselski, kandydując z listy PiS w okręgu poznańskim i otrzymując 54 307 głosów. W styczniu 2008 złożyła mandat poselski. 16 lutego 2010 prezydent Lech Kaczyński powołał ją w skład Rady Polityki Pieniężnej.
Zrezygnowała sama w 2013. Według „Gazety Wyborczej”, w Radzie miała opinię „jastrzębia”, dążącego do podwyższania stóp procentowych. Jednak z powodu złego stanu zdrowia była nieobecna podczas wielu posiedzeń RPP.
Żelazna dama
Nazwisko Gilowskiej, nazywanej przez media „Żelazną Damą”, często powracało na pierwsze strony gazet, kiedy PiS szukał kandydatów na stanowisko ministra finansów lub premiera. W 2014 r. mówiło się, że mogłaby ona rywalizować z Krzysztofem Żukiem o fotel prezydenta Lublina. – Jeśli ktoś myśli, że dałoby się ją namówić do czegoś, czego ona nie chciała, to jej w ogóle nie znał – przyznaje poseł Soboń.
Współpracownicy z uczelni wspominają ją nie tylko jako osobą wymagającą, ale przede wszystkim życzliwą, przyzwoitą, pełną humoru i religijną. – W poglądach była bezkompromisowa. Ale ten obraz medialny „Żelaznej Damy” w wymiarze prywatnym w żaden sposób się nie potwierdzał – przyznaje Zdzisław Błasiak, który przez wiele lat pracował z Zytą Gilowską w Katedrze Bankowości KUL. – Chciała wydać podręcznik do finansów publicznych, ale nie zdążyła. Może uda się nam zebrać jej wszystkie wykłady. To są prawdziwe perełki, bo pani profesor każdy wykład zaczynała od definiowania pojęć, które nigdzie zdefiniowane nie były – dodaje.
Msza św. żałobna w intencji prof. Zyty Gilowskiej odbędzie się w poniedziałek 11 kwietnia, o godz. 13 w Kościele pw. Najświętszej Maryi Panny Matki Kościoła w Świdniku, po czym nastąpią uroczystości pogrzebowe na cmentarzu przy ul. Wyszyńskiego