Żeby mnie czołgiem stąd wyciągali, to nie pójdę - tak jeszcze w lipcu zarzekał się pan Sławek, który przez kilka lat mieszkał pod kładką dla pieszych...
Pan Sławek ma 40 lat. Ale wygląda na więcej. Miał i ma gdzie mieszkać. Może wrócić do mamy. Ale ta stawia jeden warunek: musi przestać pić. Przez lata dla pana Sławka ten warunek był nie do spełnienia. Wolał mieszkać w samochodzie.
Później przeniósł się pod kładkę. I zyskał sympatię okolicznych mieszkańców. - Kiedyś nawet obronił dziewczynę wracającą wieczorem do domu - mówiła nam latem Aleksandra Palazińska, mieszkanka Czubów.
Ale prowizoryczne mieszkanie pod mostem wielu ludzi raziło. Bezdomny zgromadził tam fotele, szafkę, dywan i lustra. W czerwcu sąd uznał te sprzęty za śmiecie i na wniosek Straży Miejskiej orzekł, że mężczyzna bezprawnie zajął pas drogowy. Wyrok: 510 zł grzywny. - Mogą równie dobrze wysłać ten mandat do nieba i taki sam skutek będzie, bo nie mam czym zapłacić - stwierdził potem pan Sławek. Gdy z nim rozmawialiśmy nie był trzeźwy.
Urząd Miasta uznał, że bezdomny musi wynieść się spod mostu.
Sprawy potoczyły się inaczej. Ponad miesiąc temu bezdomny zachorował i wylądował w szpitalu przy al. Kraśnickiej. - Był w tym palec boży. Pracownikom socjalnym udało się nakłonić tego pana do podjęcia leczenia odwykowego - cieszy się Antoni Rudnik, dyrektor Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie. - Musieliśmy szybko znaleźć mu miejsce na oddziale odwykowym. Udało się, chociaż na miejsce czeka się tam dosyć długo.
Mężczyzna leczy się teraz w Szpitalu Neuropsychiatrycznym przy ul. Abramowickiej. We wtorek wyszedł na przepustkę. - Był u nas, prosił o pieniądze na fryzjera - mówi Rudnik. - To też była dla niego pewna próba, co z tymi pieniędzmi zrobił. Ale tę próbę wygrał i wrócił ostrzyżony.
Co będzie dalej?
Dobytek pana Sławka zniknął spod kładki. - Zleciliśmy wywiezienie tych rzeczy - mówi Tomasz Radzikowski, dyrektor odpowiedzialnego za sprzątanie Wydziału Gospodarki Komunalnej w Urzędzie Miasta.
Do sprawy powrócimy.