Lubelska Inspekcja Handlowa zakwestionowała większość skontrolowanych naczyń sprzedawanych jako żaroodporne. Inspektorzy odwiedzili dwie hurtownie oraz trzy sklepy specjalistyczne. Zastrzeżenia kontrolerów wzbudziło aż 60 proc. naczyń przeznaczonych, teoretycznie, do używania w piekarnikach.
W większości przypadków chodziło o nieprawidłowe oznakowanie. Na towarze zabrakło informacji o maksymalnej temperaturze użytkowania naczynia, zaleceń dotyczących bezpieczeństwa i odpowiednich ostrzeżeń, czy też informacji o rodzaju użytej powłoki.
Inspektorzy zwrócili nawet uwagę na brak dość oczywistej informacji, że naczynie należy umyć po zakupie oraz po każdym użyciu.
Trafiły się również poważniejsze wpadki. Dwie próbki towaru (naczynie do zapiekania oraz ceramiczną formę do tarty) wysłano do przebadania warszawskiemu Instytutowi Ceramiki i Materiałów Budowlanych. Badania laboratoryjne wykazały, że naczynia nie są odporne na szok termiczny.
Rozgrzane do temperatury 200 stopni Celsjusza naczynia powinny wytrzymać zetknięcie z wodą o temperaturze 20 stopni, ale nie przeszły tej próby, tylko popękały. Na tej podstawie Inspekcja Handlowa doszła do wniosku, że produkty nie są bezpieczne, bo jeśli pękną przy wyjmowaniu z piekarnika lub w trakcie przenoszenia gorącej potrawy, mogą spowodować poparzenia lub skaleczenia.