Drogi hotel, albo schronisko. Do tej pory turyści odwiedzający Lublin nie mieli większego wyboru. Teraz w centrum miasta mamy pierwszy hostel. – Oby powstało ich więcej, bo brak tanich noclegów odstrasza turystów – oceniają specjaliści.
Hostel może jednocześnie przyjąć 30 gości. Przy ul. Lubartowskiej zatrzymują się nie tylko Polacy, ale i turyści z Australii, Nowej Zelandii, USA czy Kanady. Przyciąga ich bliskość Starego Miasta. Owiany złą sławą adres nie odstrasza. Do tej pory nie doszło tam do żadnych incydentów.
– Goście są mile zaskoczeni – dodaje Filimoniuk. – Coraz częściej zatrzymują się u nas i stąd urządzają wypady do Kazimierza Dolnego czy Nałęczowa.
To nowość, bo większość turystów robi odwrotnie. Lublin jest celem jednodniowych wycieczek. Powód? Brak tanich noclegów w centrum miasta.
– Ludzie bardzo często pytają o takie miejsca – mówi Stanisław Turski, dyrektor Lubelskiego Ośrodka Informacji Turystycznej. – Do tej pory nie mogliśmy im polecić wielu adresów. Mam nadzieję, że pierwszy hostel będzie impulsem dla kolejnych inwestorów. Na razie zbiera bardzo dobre opinie.
Tanie adresy w centrum miasta można policzyć na placach jednej ręki. Dom archidiecezjalny na Podwalu, Centrum Doskonalenia Nauczycieli przy ul. Archidiakońskiej, czy kameralny pensjonat przy Bramie Grodzkiej.
– To wciąż bardzo mało, jak na takie miasto – dodaje Turski. – Idealny byłby dom wycieczkowy, który mógłby przyjmować większe grupy. Nie ma go i dlatego Lublin jest miastem "krótkoterminowym”. Żałuję, kiedy z braku miejsc musimy wysyłać wycieczki np. do Firleja. Na tanie noclegi jest duży popyt.
W Lublinie działał niegdyś duży dom wycieczkowy. Mieścił się w gmachu obecnego hotelu Europa. Tanie nocowanie skończyło się w latach 80. Od tamtej pory nie uruchomiono w mieście podobnego obiektu