Tak jak politycy KO pomstowali na politykę cenową PKN Orlen, tak samo działacze PiS stają w obronie koncernu.
- Jeśli cena benzyny nie byłaby sztucznie zawyżana i byłaby przez te 14 proc. niższa przez 11 miesięcy, to w Lublinie nie doszłoby do podwyżki cen biletów – mówił we wtorek poseł KO Michał Krawczyk stojąc przed jedną ze stacji sieci w Lublinie.
Tego dnia w wielu miastach Polski politycy sejmowej opozycji krytykowali politykę cenową Orlenu i udowadniali, że przez 2022 rok za paliwa chciał za dużo. - Orlen w ciągu 11 miesięcy orżnął każdą Polkę i Polaka na 700 zł – policzył Krawczyk.
Cała ta operacja wzięła się z tego, że od 1 stycznia VAT na paliwa wrócił do poziomu 23 procent, a ceny na stacjach nieznacznie spadły zamiast wzrosnąć.
Sam Daniel Obajtek, prezes PKN Orlen tłumaczył, że to był celowy ruch, aby uchronić Polaków przed szokiem, paniką i kolejkami na stacjach.
- Orlen przez 11 miesięcy orżnął Polki i Polaków na bardzo duże pieniądze – tak tłumaczenia przyjmuje Krawczyk.
W środę, w całej Polsce, politycy PiS zorganizowali swoje konferencje. Też stanęli przed stacjami. Też mówili o paliwach. Ale bronili Orlenu.
Głównym dobrem jest nasza ojczyzna. I temu właśnie służą działania premiera Mateusza Morawieckiego i - w tym przypadku - również spółki Orlen – mówił radny Lublina Tomasz Pitucha i atakował: - Droga Platformo, nie uciekajcie się do absurdalnych twierdzeń, że cena paliwa nie rośnie, mimo że rośnie stawka VAT. To chyba dobrze, że polityka jest prowadzona w taki sposób.
Podobnie mówił poseł, Kazimierz Choma chwaląc „mądre zarządzanie”.
PiS zaatakował tym, czego używa od dawna, czyli porównaniem czasów rządów koalicji PO-PSL. Politycy PiS podliczają, że w 2012 roku (z pensją minimalną 1,5 tys. zł) litr benzyny kosztował średnio 5,71 zł. – Można było za to kupić 263 litry paliwa, obecnie średnia cena benzyny 95 to 6,57 zł i można za to kupić 459 litrów paliwa – mówił radny Piotr Breś.