Nie będzie weekendowych stoisk Urzędu Miasta w galeriach handlowych. Jeśli w ogóle takie punkty powstaną, to będą działać tylko w dni robocze. Urzędnicy tłumaczą, że mieszkańcy wcale nie zgłaszali takiej potrzeby.
Ale inaczej widzi to Ratusz. - Rozważamy uruchomienie kolejnych punktów Biura Obsługi Mieszkańców w dzielnicach oddalonych od głównych budynków urzędu - stwierdza Katarzyna Mieczkowska-Czerniak, zastępca prezydenta miasta w odpowiedzi udzielonej radnemu. Przyznaje, że może to być w jednej z galerii, ale tylko w godzinach pracy urzędu, a na pewno nie w weekendy.
Dlaczego? Chodzi o to, że urzędnicy przyjmujący dokumenty dotyczące dowodów osobistych, praw jazdy, czy też rejestracji pojazdu weryfikują te dokumenty w archiwach Wydziału Spraw Administracyjnych i Wydziału Komunikacji. - W przypadku weekendowych punktów nie będzie to możliwe - wyjaśnia Mieczkowska-Czerniak.
Ratusz powołuje się też na wyniki sondażu prowadzonego wśród mieszkańców Lublina w listopadzie i grudniu, podczas którego mieszkańcy mogli oceniać urząd i urzędników. Tłumaczy, że respondenci nie zgłaszali potrzeby uruchomienia weekendowych punktów i dodaje, że w Lublinie już wcześniej nie wypalił eksperyment z obsługą interesantów do godz. 18.30, bo mało kto tam zaglądał.
O samym zamiarze utworzenia takiego punktu trzeba informować Polską Wytwórnię Papierów Wartościowych z trzymiesięcznym wyprzedzeniem, a o samo łącze poprosić z wyprzedzeniem półrocznym. Uruchomienie jednego stanowiska do obsługi spraw związanych z dowodami osobistymi, to - jak twierdzą urzędnicy - koszt ponad 14 tys. złotych.
Wiadomo już, że następna filia BOM planowana jest w dzielnicy Dziesiąta.