Pieniędzy skradzionych za pomocą niezastrzeżonej karty nie można było dotąd odzyskać. Od wczoraj jest to możliwe. Jeżeli złodziej uszczupli nasze konto o kwotę wyższą niż 150 euro, odpowiedzialność ponosi bank.
Od następnego tygodnia na przychylność tych placówek będą mogli liczyć także posiadacze niezabezpieczonych kart. Przynajmniej teoretycznie, bo na razie bankowcy nie wiedzą dokładnie jak ma to wyglądać w praktyce. Większość oddziałów czeka na wytyczne z central, znając temat tylko pobieżnie lub wcale.
Jerzy Kordziukiewicz, naczelnik działu sprzedaży chełmskiego oddziału BGŻ sądzi, że wkrótce otrzyma dokładniejsze instrukcje. – Banki muszą się jakoś zabezpieczyć przed ewentualnymi nadużyciami. Być może gwarancje będą dotyczyły tylko wypłat dokonanych bez użycia PIN. Na pewno problemem są sklepy, gdzie numer ten nie zawsze się podaje – twierdzi J. Kordziukiewicz. Jego zdaniem zapis jest korzystny dla banków, gdyż zwiększy zaufanie klientów, którzy chętniej będą nabywać karty. Bankowcy uważają, że koszty operacji nie będą duże.
Mniej entuzjastycznie do bankowych nowości podchodzą klienci, obawiając się zawiłych procedur, które trzeba będzie przejść, zanim okradzione konto zostanie uzupełnione.