Oskarżonego o wyłudzenie 12 milionów złotych prokuratura podejrzewa o kolejny przekręt. Tym razem chodzi o 8 mln zł – dowodzą śledczy i po raz drugi stawiają zarzuty szefowi zakładu opiekuńczego w Smoligowie
Obecne zarzuty to wynik śledztwa prowadzonego przez policjantów z Komendy Wojewódzkiej Policji w Lublinie oraz zamojską prokuraturę. Śledczy ustalili, że do oszustw w ośrodku w Smoligowie na Zamojszczyźnie dochodziło w latach 2011–2015.
– Mechanizm przestępczy polegał na fałszowaniu dokumentacji dotyczącej stanu zdrowia przebywających tam pacjentów – wyjaśnia Anna Kamola z lubelskiej policji. – Jak wynikało z prowadzonych raportów, stan zdrowia pensjonariuszy pogarszał się na tyle, że nie mogli samodzielnie jeść. Konieczne więc było wprowadzenie specjalistycznego leczenia żywieniowego.
Taki zapis w dokumentacji powodował dopływ pieniędzy z funduszu zdrowia. Fałszywe dokumenty były przez lata wysyłane do NFZ.
Prowadzący sprawę ustalili, że placówka wyłudziła blisko 8 milionów złotych. W rezultacie policjanci zatrzymali szefa ośrodka – 52-letniego Tomasza T., oraz pracownicę placówki 48-letnią Bernadettę F. Jednocześnie zajęto samochód i nieruchomości należące do podejrzanych.
– Zarzuty, które zostały im przedstawione dotyczą oszustwa i doprowadzenia do niekorzystnego rozporządzenia mieniem znacznej wartości – wyjaśnia Jerzy Ziarkiewicz, szef Prokuratury Okręgowej w Zamościu. – Nie wykluczamy, że suma wyłudzeń będzie większa.
Tomaszowi T. i jego podwładnej grozi do 10 lat więzienia. Oboje zostali tymczasowo aresztowani na 3 miesiące.
Szef placówki w Smoligowie jest doskonale znany śledczym. Pod koniec 2014 r. oskarżono go o wyłudzenie z NFZ ponad 12 mln zł. Tomasz T. miał przeznaczyć te pieniądze m.in. na budowę prywatnego centrum SPA. Oszustwo wyszło na jaw przez przypadek. Podopieczny ośrodka dostał mandat za picie alkoholu przed miejscowym sklepem. Policjanci ustalili wtedy, że zgodnie z dokumentacją medyczną, człowiek ten powinien być obłożnie chory.
Dalsze śledztwo wykazało, że większość podopiecznych ośrodka to formalnie ludzie niezdolni do samodzielnej egzystencji. W praktyce było inaczej.
W rezultacie śledczy postawili przed sądem aż 47 osób – Tomasza T., lekarzy i innych pracowników ośrodka. Sam akt oskarżenia liczył ponad 360 stron. Zarzuty dotyczyły lat 2005–2010. W tym czasie oskarżeni mieli sfałszować dokumenty dotyczące 185 pacjentów i wyłudzić ponad 12 mln zł.
Metoda była prosta. Każdy podopieczny oceniany był w tzw. skali Barthel. Pacjent z 40 punktami to osoba samodzielna. Z kolei pacjent „zerowy” oznacza osobę leżącą, cewnikowaną i karmioną przez sondę. Za takich podopiecznych NFZ płaci najwięcej.
Personel placówki miał tak fałszować dokumentację, że z dnia na dzień pacjent z 40-punktami zamieniał się w „zerowego”.
Kiedy sprawa wyszła na jaw, Tomasz T. został zatrzymany. Wyszedł z celi po wpłaceniu 1 mln zł poręczenia. Początkowo przyznał się do winy. Później wszystko odwołał. Jego proces toczy się w Sądzie Okręgowym w Zamościu.
NFZ sprawdzał, ale niewiele mógł zrobić
W latach 2010-2015 NFZ 7 razy kontrolował placówkę w Smoligowie. – Ze względu na stwierdzone w 2010 r. nieprawidłowości, świadczeniodawca objęty został szczególnym nadzorem kontrolnym. Kontrole przeprowadzane były każdego roku – wyjaśnia Małgorzata Bartoszek, rzecznik prasowy lubelskiego oddziału NFZ. – Nieprawidłowości stwierdzone w czasie kontroli skutkowały zakwestionowaniem kwoty nienależnie przekazanych środków w wysokości ponad 1 mln zł.
Dodatkowo NFZ nałożył na ośrodek ponad 125 tys. zł kary.
Rzecznik dodaje, że kontrole prowadzono w oparciu o dokumentację medyczną. – W związku z tym, że NFZ nie ma uprawnień pozwalających zweryfikować prawdziwość dokumentów przedstawionych przez świadczeniodawcę w trakcie kontroli, dopiero postępowania prowadzone przez organ ścigania pozwoliły ujawnić fałszowanie dokumentacji medycznej – wyjaśnia Małgorzata Bartoszek.