Poseł Piotr Szeliga przyszedł na przedwyborcze spotkanie sympatyków Prawa i Sprawiedliwości. Nieoficjalnie mówi się, że jest zainteresowany powrotem do macierzystej partii. – Nie ma takiej możliwości – twierdzi szef lokalnych struktur PiS
Piotr Szeliga posłem został w 2011 roku, gdy startując z 9. miejsca na liście PiS w okręgu wyborczym nr 7 dość nieoczekiwanie zdobył 8222 głosy. Niespełna miesiąc po wyborach odszedł jednak do klubu Solidarna Polska, założonego przez Zbigniewa Ziobrę i innych parlamentarzystów usuniętych z ugrupowania Jarosława Kaczyńskiego.
Cieniem na polityczną karierę Szeligi rzuciła się afera obyczajowa z jego udziałem. W 2013 roku był szantażowany przez Magdalenę I., która twierdziła, że parlamentarzysta nie zapłacił jej 200 zł za seks. Ten o próbie szantażu poinformował policję, a w kwietniu br. kobieta i jej kompani zostali skazani przez sąd. Poseł zapowiadał, że po zakończeniu procesu, w którym występował w roli pokrzywdzonego, odniesie się do oskarżeń rzucanych pod jego adresem przez Magdalenę I., jednak do tej pory tego nie zrobił.
Po nagłośnieniu sprawy Piotr Szeliga został zawieszony w prawach członka Solidarnej Polski. Polityk unikał też publicznych wystąpień. Było też jasne, że raczej nie będzie się ubiegać o wybór na kolejną kadencję. Próżno więc szukać jego nazwiska na listach wyborczych w październikowych wyborach. W połowie września parlamentarzysta pojawił się jednak na przedwyborczym spotkaniu sympatyków Prawa i Sprawiedliwości w biurze poselskim posła Sławomira Zawiślaka.
– Nie odzywał się, ale jego obecność zaskoczyła i zdziwiła wszystkich. Wcześniej mało kto wierzył w plotki, jakoby Szeliga miał angażować się w kampanię wyborczą, ale teraz już nic nie wiadomo – mówi nam jeden z uczestników spotkania.
O komentarz chcieliśmy poprosić samego posła Szeligę, ale przez kilka dni nie odbierał telefonu, ani nie odpisywał na sms-y. Raz oddzwonił, ale po kilku sekundach się rozłączył.
Poseł Sławomir Zawiślak, szef PiS w okręgu nr 7 tłumaczy, że spotkanie w jego biurze miało charakter otwarty.
– Pan Szeliga musiał się o nim dowiedzieć i postanowił na nie przyjść. Skorzystał z prawa, jakie miał każdy mieszkaniec ziemi biłgorajskiej – tłumaczy Zawiślak i zaprzecza pogłoskom, aby Szeliga miał ponownie współpracować z jego ugrupowaniem. – Życzymy mu wszystkiego najlepszego w życiu osobistym, ale na dzień dzisiejszy nie ma takiej możliwości – podsumowuje.