Poszerzeniu granic Lublina sprzeciwiają się mieszkańcy terenów, które chce wchłonąć miasto. Nie podoba się to też działającym tam przedsiębiorcom. Popierają ich wójtowie i zapowiadają wspólny protest.
W poniedziałek ujawniliśmy, że prezydent Lublina chce przyłączyć do miasta tereny leżące między jego obecną granicą, a przyszłą obwodnicą. – Procedura ma ruszyć jeszcze w tym roku – zapowiada Ratusz. Tłumaczy, że Lublin potrzebuje m.in. gruntów budowlanych. Wiadomo, że chodzi też o zwiększenie wpływów z podatków, bo miasto zyskałoby kilka tysięcy nowych mieszkańców.
– Nie po to dwa lata temu wyniosłem się z Lublina, żeby znów w nim mieszkać. Wszystko musiałbym załatwiać w mieście, a tam trudniej niż u nas zarejestrować samochód, albo zdobyć pozwolenie na budowę – oburza się Antoni Bomba, mieszkaniec Elizówki.
– Interesantów w Lublinie jest mnóstwo, a obsługa jest, jaka jest – dodaje Irena Bednarska ze wsi Wólka.
Zmiana granic oburzyła też przedsiębiorców spod Lublina. – W mieście są większe podatki, a przecież jakoś trzeba na to zarobić – podkreśla Stanisław Kowalczykowski, współwłaściciel Masarni "Wólka”. – Takie sięganie do kieszeni przedsiębiorców tylko przyczynia się do upadku małych firm.
Na podatkach mogą stracić też mieszkańcy. – U nas w gminie domy mieszkalne i gospodarcze są zwolnione z podatku od nieruchomości. W Lublinie już nie – dodaje sołtys Elizówki.
– Zwolnienie z podatku to lepszy sposób na zdobycie nowych mieszkańców, niż cięcie sąsiednich gmin – mówi Krzysztof Urbaś, wójt gminy Niemce, który obawia się o przyszłość Elizówki, Dysa, Jakubowic i części Ciecierzyna. – Nie chcę ich oddać, Nie ma mowy! – zapowiada.
– Dla nas oznaczałoby to utratę Wólki, Jakubowic Murowanych, Długiego i części Świdniczka. Na pewno nie zamierzam się temu biernie przyglądać – zapowiada Edwin Gortat, wójt gminy Wólka. – Skontaktuję się też z wójtami Niemiec i Jastkowa, żeby przyjąć jakiś wspólny front w tej sprawie.
Jeśli na zmianę granic zgodzą się miejscy radni, ruszą konsultacje z mieszkańcami. – Będziemy starali się przekonać mieszkańców terenów, które mogą zostać wchłonięte przez Lublin, że wiążą się z tym też korzyści – mówi Katarzyna Mieczkowska-Czerniak, rzecznik prezydenta Lublina.
Potem w sprawie wypowie się wojewoda i MSWiA. Ostateczną decyzję o przesunięciu granic miasta podejmie rząd.