Pięć rodzin straciło dach nad głową wskutek pożaru kamienicy przy ul. Lubartowskiej, który wybuchł we wtorek. Połowa budynku nie nadaje się już do zamieszkania. Ogień poważnie uszkodził konstrukcję dachu. Miasto szuka mieszkań dla poszkodowanych rodzin
Pożar wybuchł około godziny 11.30 w mieszkaniu na drugim piętrze. Stąd ogień bardzo szybko rozprzestrzenił się na poddasze. Strażacy walczyli z żywiołem przez trzy godziny. Walka była ciężka, bo do kamienicy przy Lubartowskiej 28 b, schowanej w podwórzu, dało się podjechać ciężkimi wozami tylko z jednej strony, od ul. Probostwo.
– Z budynku ewakuowano 28 osób – informuje Andrzej Szacoń, rzecznik straży pożarnej. Na szczęście nikt nie ucierpiał, nikogo nie było trzeba odwozić do szpitala. Dla ewakuowanych miasto przygotowało ciepły posiłek i herbatę oraz podstawiło autobus, w którym mogli się schować przed dokuczliwym wiatrem podsycającym płomienie i roznoszącym po okolicy kłęby dymu. Swąd było czuć nawet w odległych zakątkach śródmieścia.
– Część poddasza jest całkowicie spalona, większość mieszkań jest zalana wodą z akcji gaśniczej – mówi Szacoń. – Nadzór budowlany wyłączył z użytkowania pięć z dziesięciu mieszkań – przekazuje nam Łukasz Bilik, rzecznik Zarządu Nieruchomości Komunalnych.
Tymczasowe zakwaterowanie zapewniły potrzebującym władze Lublina. – 11 osób trafiło do hotelu – mówi Ewa Lipińska, dyrektor Wydziału Spraw Mieszkaniowych w Urzędzie Miasta. Schronienie w hotelu miasto opłaciło dwóm rodzinom, które nie miały gdzie się podziać. – Będziemy im szukać innych mieszkań – deklaruje Lipińska. Pozostałe trzy rodziny we własnym zakresie znalazły tymczasowy kąt.
W najtrudniejszej sytuacji są lokatorzy mieszkania, od którego zaczął się pożar. – To dwie osoby dorosłe i sześcioro dzieci – informuje Joanna Bobowska z biura prasowego w lubelskim Ratuszu. Zapewnia, że poszkodowani mogą liczyć nie tylko na pomoc materialną, ale też psychologiczną.
Nie wiadomo jeszcze, co będzie dalej z kamienicą zbudowaną w 1948 r. O jej losach zdecyduje wspólnota mieszkaniowa, w której udziały ma miasto. Wiadomo już, że budynek nie wymaga rozbiórki. – Nie ma takiego zagrożenia – stwierdza Bilik. Mocno uszkodzona jest za to konstrukcja dachu.
Przyczyna wtorkowej tragedii została już wstępnie ustalona. – Pożar wybuchł podczas rozpalania pieca – mówi rzecznik Komendy Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej.