Chłopak czuje się dobrze w ośrodku. Trafił tu przed pięcioma miesiącami. Ale jest inny niż wszystkie dzieci. Woli być sam. Nie mówi. Rozumie tylko najprostsze polecenia. Już nigdy nie będzie taki jak jego rówieśnicy. Siedemnaście lat w zamknięciu przesądziło o całym jego życiu
Kurator nie widział problemu
Andrzejowi w końcu zapewniono opiekę. – Myśleliśmy, że to pomoże mu wrócić do ludzi – mówi Jacek Wójcik, dyrektor szkoły w Stasinie.
Kurator wszystkie działania uzależniał od decyzji rodziny. A ta się nie zgadzała. – Postępowanie o umieszczenie chłopca w placówce opiekuńczej można było wszcząć wcześniej – stwierdziła sędzia Krystyna Sergiej, wizytator w Sądzie Okręgowym w Lublinie. – O jakieś trzy, cztery lata.
Chłopiec był wychudzony, pokrzywiony od ciągłego leżenia na łóżku. Po siedemnastu latach, gdy Dziennik zainteresował się sprawą, kurator z policjantami i wychowawcami z ośrodka, zabrali go z domu. Trafił do Załucza.
Minęło pięć miesięcy
– O takich przypadkach mówimy wilcze dzieci. Bo to jest zupełnie tak, jakby wychowywał się wśród zwierząt. Nie z ludźmi – mówił Jan Wasilewicz, kierownik internatu przy ośrodku w Załuczu.
Andrzej nadal przebywa w ośrodku dla upośledzonych. Zmienił się. Przybrał na wadze, chociaż nie tyle, ile chcieliby wychowawcy. – Ma apetyt – mówi Jan Wasilewicz. – Umie jeść sztućcami. Dokładnie wie, kiedy przychodzi pora posiłku.
Chłopiec nauczył się prostych czynności, które trzeba wykonać przy sobie. Umie się umyć, załatwić w toalecie. Jego ulubione zajęcie to układanie różnych rzeczy na półkach. Wszystkie leżą równiutko. Nie pozwala bałaganić swoim kolegom z pokoju.
Kiedyś bał się zejść po schodach. Dzisiaj zbiega całkiem pewnie. Nie boi się też spacerów po podwórku ośrodka. Widać, że czuje się bezpiecznie. Choć dopiero od pięciu miesięcy żyje wśród ludzi, wie już jak się zachować.
– Ale samego bym go jeszcze nie zostawił – mówi jego opiekun. – Te lata, kiedy był zamknięty w domu są już nie do odzyskania. Nigdy nie nauczy się mówić. Nigdy nie będzie już taki jak jego koledzy. Jak można było do takiej sytuacji dopuścić? Przecież mamy XXI wiek. Dla Andrzeja to ogromna krzywda. Na zawsze pozostanie wilczym dzieckiem.
Andrzej znowu z babcią
Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że gdy Andrzej skończy w czerwcu osiemnaście lat, zostanie ubezwłasnowolniony. Jego prawnym opiekunem stanie się zapewne babcia, której już od dawna sąd umożliwił częste kontakty z wnukiem. Wcześniej odgrażała się, że już w czerwcu zabierze Andrzeja do Stasina. Czy teraz zgodzi się na pozostanie wnuka w ośrodku? Zgodnie z prawem mógłby tam mieszkać do 23 roku życia.