Być może staną pod sklepami i będą odradzać klientom robienie tam zakupów. Mowa o związkowcach „Solidarności”, którzy zarzucają władzom sieci łamanie praw pracowniczych i dyskryminację. Tymczasem Stokrotka podkreśla, że "z najwyższą rzetelnością podchodzi do organizacji pracy w firmie".
Zarząd Regionu Środkowo-Wschodniego NSZZ „Solidarność” zorganizował pod siedzibą Stokrotki w Lublinie pikietę wsparcia. Związkowcy stanęli murem za pracownikami spółki. Przed biurowcem przy ul. Projektowej pojawiła się grupa osób z flagami i w kamizelkach z logo „Solidarności”.
Pracownik nie jest niewolnikiem
- Pan prezes do tej pory nie poświęcał nam uwagi, dlatego przyszliśmy przypomnieć o tym, że jest „Solidarność” i trzeba rozmawiać. Zmiany muszą nadejść. Proces się rozpoczął już w momencie, kiedy w tej firmie powstała „Solidarność”. To co się stało Ewelinie, to hańba! Nie da się tego inaczej nazwać. Ale historia Eweliny nie jest jedynym przypadkiem. Są koledzy, którym nie przedłużono umów o pracę, zostali ukarani naganą albo zwolnieni. Nęka się związkowców w różnej formie. Nie może tak być! Upominamy się o swoje prawa, o to, że pracownik ma godność. Pracownik w sklepie nie jest niewolnikiem. Nie może pracować jednocześnie na trzech albo czterech etatach. Kasjerka wykłada towar, w międzyczasie piecze bułki i sprząta zaplecze. Tak nie może być – mówiła podczas czwartkowej manifestacji pani Alicja, szefowa organizacji związkowej w Stokrotce.
Wspominana pani Ewelina, której zebrani udzielali wsparcia wznosząc okrzyki, trąbiąc i gwiżdżąc jest pracownicą jednego z trzech centrów logistycznych spółki. Marian Król, przewodniczący regionalnej „Solidarności” przedstawił ją jako osobę, która z bardzo dobrego pracownika w kilka dni, po zapisaniu się do „Solidarności” stała się nieużyteczna, niewydajna i niepotrzebna.
Dlaczego i za co?
- W niedzielę, 7 maja na nocnej zmianie zostałam wezwana do biura kierownika centrum dystrybucji, gdzie odczytano mi wypowiedzenie umowy o pracę. Pracodawca zarzucił mi brak wystarczającej wydajności a w okresie wypowiedzenia zwolnił z obowiązku świadczenia pracy. Zapytałam: dlaczego jestem zwalniana? Nie było żadnej rozmowy, upomnienia czy notatki. Usłyszałam, że to jest decyzja odgórna. Kazali się przebrać, oddać wszystkie klucze. To był dla mnie szok! Dlaczego i za co? – Ewelina Milczarek relacjonuje wypadki sprzed kilku tygodni.
Pracowała w Stokrotce od czterech lat, w dziale załadunku w centrum dystrybucji w Teresienie w woj. mazowieckim. W zeszłym roku spółka otworzyła tam zmodernizowany magazyn, który po powiększeniu ma ponad 34 tys. mkw.
W lutym tego roku, pracownicy magazynu zapisali się do „Solidarności”. Dla nich powód zwolnienia pani Eweliny jest jednoznaczny.
Zgodnie z przepisami
Jak czytamy w oficjalnym stanowisku rozesłanym mediom Stokrotka zapewnia, że rozmowy z organizacjami związkowymi prowadzone są regularnie, co stwarza możliwość wypracowania wspólnych rozwiązań.
Spółka stanowczo podkreśla, że decyzja o rozwiązaniu za wypowiedzeniem umowy o pracę z pracownikiem, wynikała wyłącznie z powodów merytorycznych i została podjęta po przeprowadzeniu rzetelnego postępowania wyjaśniającego. Pełniona przez pracownika funkcja związkowa nie miała wpływu na decyzję pracodawcy, a rozwiązanie umowy nastąpiło zgodnie z przepisami prawa pracy. Członkowie organizacji nie mogą nadużywać prawa w celu uzyskania ochrony przed rozwiązaniem umowy o pracę.
W oświadczeniu czytamy też, że Stokrotka z najwyższą rzetelnością podchodzi do organizacji pracy w firmie. Na bieżąco monitoruje sytuację i dopasowuje zatrudnienie do istniejących potrzeb. Spółka zapewnia, że dokłada wszelkich starań, by zapewnić pracownikom odpowiednie i bezpieczne warunki.
- Celem Stokrotki jest tworzenie dobrego miejsca pracy, dlatego firma docenia każdą inicjatywę, której intencją jest interes pracownika i dobro organizacji - podsumowuje swoje oświadczenie pracodawca.
Tymczasem pracownicy relacjonują, że na przykład urlopy były wypisywane bez wiedzy podwładnych, zaś nadgodziny oddawano im w terminie pasującym pracodawcy.
- Kobiety pracujące w chłodniach dostawały posiłki regeneracyjne. Osoby na dziale załadunku, tak jak ja, też pracują w niskich temperaturach. Zimą przy otwartych dokach jest kilka stopni. Brakowało kurtek, czapek, kominów. Gdy upomnieliśmy się o posiłki regeneracyjne, zostały one zabrane pracownikom chłodni – relacjonuje pani Ewelina jak w Teresinie, gdzie pracuje kilkaset osób, wygląda organizacja pracy.
Nie mówiąc o tym, że zatrudnieni nie wiedzą w jaki sposób mają naliczany tzw. akord.
Stokrotka z najwyższą rzetelnością podchodzi do organizacji pracy w firmie. Na bieżąco monitoruje sytuację i dopasowuje zatrudnienie do istniejących potrzeb. Spółka dokłada wszelkich starań, by zapewnić pracownikom odpowiednie i bezpieczne warunki. Celem Stokrotki jest tworzenie dobrego miejsca pracy, dlatego firma docenia każdą inicjatywę, której intencją jest interes pracownika i dobro organizacji.
Mogą kupować gdzie indziej
- Jeśli nasz głos nie dotrze, będziemy musieli powtarzać okazywanie naszego niezadowolenia z tej sytuacji. Będziemy musieli udać się nie tylko pod siedzibę Stokrotki ale także pod sklepy, gdzie kupują nasi rodacy. Oni niekoniecznie w tym sklepie muszą wydawać pieniądze. Nie tylko w firmie, która jedynie ma naszą nazwę. Nie identyfikuje się z potrzebami pracowników. W naszej ojczyźnie realizuje tylko prywatne cele – zapowiedział przewodniczący Marian Król.
Właścicielem Stokrotki jest litewska firma Maxima a prezesem Arunas Zimnickas. „Solidarność” wystosowała do niego pismo, zawiadomiła o sprawie także ambasadora Republiki Litewskiej w RP.
Pani Ewelina zapowiada, że złoży pozew do sądu pracy.