Gdyby nie trzej mieszkańcy gminy Spiczyn, złodzieje samochodów pozostaliby bezkarni.
Trzej mężczyźni podjechali właśnie pod kościół w Kijanach, by wziąć udział w niedzielnej mszy. Ich uwagę zwrócili dwaj mężczyźni, którzy włamywali się do stojącego przed świątynią audi. Krzyki, by zostawili samochód w spokoju, nie pomogły. Złodzieje wyrwali z samochodu radio, wsiedli do swojego peugeota na lubelskich numerach i rzucili się do ucieczki. A trzej świadkowie niewiele myśląc, popędzili z powrotem do samochodu i ruszyli w pogoń za rabusiami.
- Na bieżąco łączyli się z komendą policji w Łęcznej i przekazywali informacje o położeniu ściganego samochodu - relacjonuje Anna Smarzak z lubelskiej policji. - I cały czas gonili złodziei.
Przestępcy zorientowali się, że mają towarzystwo. Przyspieszyli. Ale golf dzielnie dotrzymywał im kroku. Zaraz za rogatkami Lublina, na ul. Turystycznej złodziei przywitał policyjny radiowóz. - Mimo dawanych sygnałów peugeot nie zatrzymał się - dodaje Smarzak.
Auta dalej mknęły przez Lublin. Z przodu złodzieje, z tyłu radiowóz, a na końcu golf bohaterskich świadków. Na al. Andersa mężczyźni wyprzedzili peugeota, by zajechać drogę ściganym przestępcom. Manewr się nie udał - oba pojazdy zderzyły się. Złodzieje wyskoczyli z auta i dalej uciekali pieszo. A w pogoń za nimi oprócz policjantów rzucili się też mężczyźni spod kościoła.
Jeden rabuś uciekł. Drugiego mundurowi dopadli po kilkudziesięciu metrach. Okazało się, że to dobry "znajomy” lubelskiej policji. Paweł S. był już karany, między innymi za kradzieże z włamaniem.
Bohaterowie tej akcji najprawdopodobniej pozostaną w ukryciu. - Bo schwytany 26-latek jest już na wolności. Sąd uznał, że wystarczy zastosować wobec niego policyjny dozór - wyjaśnia Smarzak.