W czwartek śledczy mają zdecydować o zarzutach wobec kierowcy autobusu, który przejechał po nodze 74-letniej pasażerki. Dla kobiety wypadek skończył się amputacją.
Czytaj Dziennik Wschodni bez ograniczeń. Sprawdź naszą ofertę
Jest już niemal pewne, że 48-letni kierowca będzie odpowiadał za spowodowanie wypadku skutkującego ciężkim uszczerbkiem na zdrowiu. Śledczy czekają w tej sprawie tylko na oficjalną opinię biegłego z dziedziny medycyny sądowej.
– Zapoznamy się z nią w czwartek – zapowiada Paweł Kukuryk, zastępca szefa Prokuratury Rejonowej Lublin-Północ. – Wtedy też podejmiemy decyzję o zarzutach.
Biorąc pod uwagę stan zdrowia poszkodowanej kobiety, opinia biegłego będzie dla śledczych jedynie „kropką nad i”. Kierowca autobusu, który doprowadził do wypadku, musi się liczyć z karą od 6 miesięcy do 8 lat pozbawienia wolności. Gdyby nie spowodował u pasażerki tak poważnych obrażeń, groziłyby mu najwyżej 3 lata więzienia.
Do wypadku doszło w połowie marca przy ul. Lwowskiej w Lublinie. 74-letnia kobieta wysiadała z przegubowego autobusu linii 10. Kiedy była już na chodniku kierowca zamknął drzwi, które przytrzasnęły jej torebkę. Starsza pani próbowała ją wyrwać, straciła równowagę i wpadła po ruszający autobus. Jedno z kół przejechało jej po nodze.
Całą sytuację widział przynajmniej jeden z pasażerów, który zaalarmował kierowcę. Ten zatrzymał się na moment, po czym ruszył w trasę. Policjanci czekali na niego na przystanku końcowym przy ul. Gęsiej. 48-latek tłumaczył, że nie zauważył rannej pasażerki.
– Będziemy wyjaśniali, czy rzeczywiście tak było, czy też kierowca uciekł z miejsca zdarzenia – dodaje prokurator Kukuryk.
W takiej sytuacji mężczyzna musiałby się liczyć z dodatkowym zaostrzeniem kary. Kierowca został zawieszony w obowiązkach.