Policja ujęła kolejnych stadionowych bandytów. Andrzeja O. zabrała z pracy w kopalni Bogdanka. Piotra R. wyprowadziła z mieszkania naprzeciwko komendy policji w Lublinie. Arkadiusza D., Jacka R. i Piotra B. funkcjonariusze nie musieli szukać, bo od miesięcy siedzą w więzieniu za pobicia i kradzieże.
Po meczu Motoru Lublin i Avii Świdnik stadionowi bandyci palili opony na ulicy, rzucali kamieniami w policjantów i ochroniarzy. Zaraz po zamieszkach policja zatrzymała 38 osób. Dziesięcioma zajął się sąd dla nieletnich. Kolejnych kilkunastu trafiło za kratki niedługo po meczu. - Przedstawiono im zarzuty czynnej napaści na pracowników ochrony i policjantów - wyjaśnia Wójtowicz.
W ostatnich dniach policjanci zidentyfikowali kolejną szóstka pseudokibiców. Trzech siedziało już w aresztach za inne przestępstwa. 22-letni Arkadiusz D., szczególnie niebezpieczny bandyta, został przywieziony z aresztu w Krasnymstawie w łańcuchach. 23-letni Piotr B. podczas meczu miał założoną kominiarkę. Zdjął ja tylko na chwilę, kiedy został puszczony gaz. To wystarczyło, żeby go zidentyfikować. Teraz siedzi w więzieniu w Ostrołęce. 19-letni Dariusz Z. podczas zatrzymania miał na sobie tę samą czapkę, w której 11 września ub. roku przyszedł na mecz. 39-letni Piotr R. został rozpoznany po tatuażach, które ma niemal na całym ciele.
Bandyci, którzy zostali chwytani od razu po meczu, oczekują już na rozpoczęcie procesu. Śledztwo dotyczące reszty jeszcze się toczy.
Pod foty
39-letni Piotr R. został rozpoznany po tatuażach, które ma niemal na całym ciele
Andrzeja O. policja zabrała z pracy w kopalni Bogdanka
22-letni Arkadiusz D., szczególnie niebezpieczny bandyta, został przywieziony z aresztu w Krasnymstawie w łańcuchach
19-letni Dariusz Z. podczas zatrzymania miał na sobie tę samą czapkę, w której przyszedł na mecz
Bandyci, którzy zostali chwytani od razu po meczu, oczekują już na rozpoczęcie procesu. Śledztwo dotyczące reszty jeszcze się toczy.