![AdBlock](https://cdn01.dziennikwschodni.pl/media/user/adblock-logos.png)
![](https://cdn01.dziennikwschodni.pl/media/news/2025/2025-02/3e1e4f95696ac759820b0cad4a201e00_std_crd_830.jpg)
– To była okrutna śmierć. Nie ma wątpliwości co do winy oskarżonego – stwierdził sąd po rozpatrzeniu sprawy Jerzego B., właściciela dwóch owczarków belgijskich, które blisko trzy lata temu zagryzły człowieka.
![AdBlock](https://cdn01.dziennikwschodni.pl/media/user/adblock-logos.png)
Jerzy B., właściciel dwóch owczarków belgijskich, które w lipcu 2022 roku miały zagryźć 48-letniego pana Mariusza, pierwotnie został skazany na trzy lata więzienia. Oskarżony nie przyznawał się do zarzucanych mu czynów, czyli narażenia człowieka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, dlatego wraz ze swoim obrońcą złożyli apelację w tej sprawie.
W czwartek Sąd Okręgowy w Lublinie jednak wyrok w pełni podtrzymał i obciążył Jerzego B., dodatkową karą pieniężną.
Okrutna śmierć
Chodzi o dramat, który rozegrał się w miejscowości Skarbiciesz w gminie Jeziorzany. Dwa owczarki belgijskie, które niepilnowane wydostały się z posesji, rzuciły się na rowerzystę. 48-letni Mariusz jechał do rodziny, żeby pomóc przy żniwach. Na miejsce jednak nie dotarł. W wyniku ataku upadł na ziemię, a następnie został dotkliwie pogryziony. Rozwścieczone psy zadały swojej ofierze liczne rany, rozrywając tętnice i żyły.
- Nie ma wątpliwości, że to była śmierć okrutna. Zdjęcia z akt sprawy są wręcz wstrząsające, obrazujące skalę obrażeń. Ciało był rozczłonkowane, częściowo poszarpane. Według relacji policji był to makabryczny, straszny widok i niewątpliwie straszne cierpienie pokrzywdzonego – mówiła sędzia Sądu Okręgowego Ewa Bogusz-Patyra.
Ciało mężczyzny znaleziono 23 lipca 2022 roku, trzy dni po ucieczce zwierząt z posesji. Na miejsce wezwano lekarza, który zdecydował o odłowieniu biegających w pobliżu psów. Podjęte próby nie przynosiły jednak skutku. Zwierzęta były bardzo agresywne i nie dawały się złapać. Gdy nieskuteczna okazała się również próba uśpienia psów, z powodu zagrożenia, jakie powodowały, zdecydowano o ich odstrzale.
Sekcja wykazała, że obydwa psy w swoim przewodzie pokarmowym miały kawałki ludzkiej skóry zgodnej z DNA ofiary. Podczas apelacji obrońca odniósł się do tej ostatniej kwestii i wskazał, że można zbadać, czy znalazła się tam ona za życia ofiary, czy też dopiero po śmierci spowodowanej przez inne zwierzęta. Twierdził również, że nie ma jednoznacznego dowodu, dającego pewność, że śmierć 48-latka była wynikiem pogryzienia przez psy należące do Jerzego B., a nie przez inne dzikie zwierzęta, np. wilki. Sąd podważył jednak te tezy.
– Mnogość i rozmiar tych ran wskazuje, że mogły one powstać w wyniku drapania i kąsania przez psy, które były własnością oskarżonego. Tak wskazali biegli. Bezpośrednią przyczyną zgonu było wykrwawienie. DNA wyizolowane z próbki części płata skóry, którą miała w przewodzie pokarmowym odstrzelona suka, wykazało cechy zgodne z profilem genetycznym ofiary – stwierdziła sędzia Ewa Bogusz-Patyra.
Brak kontroli nad zwierzętami
62-letni wówczas Jerzy B. kupił zwierzęta tylko po to, żeby pilnowały jego gospodarstwa w Skarbicieszu, gdzie znajdowały się zabudowania i maszyny rolnicze. Psy przez większość czasu przebywały same. Ich właściciel dowoził im pożywienie i wypuszczał z kojców, by mogły biegać po podwórku.
Obrońca, powołując się na zeznania zaznaczał, że Jerzy B., kupił psy z profesjonalnej hodowli. Sprzedawca miał go informować, że są to owczarki stróżujące, nieagresywne. Adwokat w apelacji podkreślał, że nie są one także na liście ras agresywnych i w trakcie ataku były jeszcze szczeniakami, miały około roku. Zeznania świadków i ekspertów zdaniem sądu jednak jasno wskazują, że psy były wyjątkowo agresywne. Przy czym działały w sposób zorganizowany – gdy jeden z nich się zbliżał, drugi atakował od tyłu. Z ich zaciętością wobec ludzi mieli już do czynienia okoliczni mieszkańcy, a także policja i lekarz weterynarii, którzy po feralnym ataku próbowali odłowić psy.
– Mimo podanej dawki środka usypiającego psy był jednak nadal pobudzone, w związku z czym trzeba było je odstrzelić – przypomniał sąd.
Zdaniem ekspertów, którzy wypowiadali się w tej sprawie, psy tej rasy wymagają wysokiego ogrodzenia, a także uwagi i odpowiednich szkoleń ze strony ich właściciela. Tak jednak nie było, a zwierzęta miały ponadto być zaniedbane i niedożywione.
Wina jest jednoznaczna
- Te wszystkie elementy wskazują na ogrom zaniedbań ze strony oskarżonego, co finalnie doprowadziło do śmierci pana Mariusza. W ocenie sądu kara jest surowa, ale poza funkcją wychowawczą i poprawczą, powinna też zwiększać świadomość w społeczeństwie. Stopień społecznej szkodliwości czynu oskarżonego jest znaczny – mówiła sędzia. – Każda osoba, która decyduje się na zakup zwierzęcia powinna tę decyzję podjąć w sposób rozsądny i świadomy – dodała sędzia.
Adwokat skazanego Jerzego B., twierdzi, że wyrok jest surowy i dotyczy człowieka, który jest ciężko chory.
– Nie chcę tego mówić, ale chyba muszę. Bezwzględna kara pozbawienia wolności w jego przypadku, to raczej się równa z karą dożywocia. Sytuacja wymaga analizy, ponieważ kasację podejmuje się tylko w szczególnych okolicznościach. Żeby wnieść taką skargę trzeba ją mocno zdefiniować. Nad tym będziemy się zastanawiać – powiedział adwokat.
![](https://cdn01.dziennikwschodni.pl/media/news/2025/2025-02/7914bc5fcb9b720034d6053dd3bbaff3_v1_830.jpg)
![e-Wydanie](https://cdn01.dziennikwschodni.pl/media/public/dziennikwschodni.pl/e-wydanie-artykul.png)